Szkodniki zagrażające rodzinom pszczelim
Bez względu na to czy szkodniki pszczoły miodnej są chronione czy nie, to pszczoły są najważniejsze, stały się gatunkiem zagrożonym jakby na to nie patrzeć i my mamy obowiązek je chronić jak najlepiej tylko potrafimy. Pod tym stwierdzeniem mogę podpisać się obiema rękami.
Do szkodników pszczół zaliczamy:
Barciaki (większy Galleria mellonella i mniejszy Achroia grisella). Samice składają jaja w komórkach plastrów. Larwy żywią się woskiem i resztkami organicznymi. Żerują na starych, ciemnych plastrach, które doszczętnie niszczą. Wyrządzają wysokie szkody w magazynach pasiecznych, ramki niszczą charakterystycznymi pajęczynami. Zainfekowane plastry w lekkim stopniu można zamrozić, gdzie już po 3 godzinach giną wszystkie stadia rozwojowe barciaków. Można także wysiarkować ramki. W ostrym nasileniu barciaków (motylicy) plastry należy przetopić bądź spalić, generalnie wycofać z ula. Motylica i barciaki nie lubią luźno porozwieszanych ramek. Plastry najlepiej trzymać luźno porozwieszane w świetle pod zadaszeniem pracowni w odstępach 7-10 cm. Ramki można poprzeplatać liśćmi orzecha włoskiego, który działa odstraszająco na różne szkodniki. Jeden z naszych Fachowców przechowuje plastry w magazynie w ulu. Na każde 9 ramek <korpus> kładzie 2 przekrojone ząbki czosnku, które rewelacyjnie odstraszają motylicę. Nie ma z tym szkodnikiem wogóle problemu. Co 3 tygodnie nalezy dokładać porcję, bo wcześniej położony czosnek mógł się już wysuszyć. Zapach czosnku nie szkodzi plastrom, można bezpiecznie później podać ramki do ula. Warto zastosować tę metodę!
Do szkodników pierzgi należą skorki. Jedyny sposób na nie, to regularne wymiatanie z ula.
Zdarzają się przypadki, kiedy dochodzi do inwazji plastrów spowodowanej obecnością chrząszcza ulowego. Jest o połowę mniejszy od dorosłej pszczoły. Samica tego gatunku składa jaja na powierzchni plastrów. Mniejsze larwy żywią się jajami, czerwiem, pyłkiem, miodem i woskiem, czyniąc istny chaos w rodzinach pszczelich. Często rój osypuje się. Metodą zapobiegawczą jest surowe przestrzeganie zasad higieny w ulu i w pasiece (Patrz: Porady) oraz utrzymywanie silnych rodzin. Przypominam po raz kolejny, że zainfekowane, zapleśniałe, zbutwiałe plastry należy absolutnie wynieść z ula, spalić bądź przetopić. Jeśli są znikome plamki należy potraktować je kwasem octowym bądź preparatami odkażającymi (Rapicid, Alvisept, itp.)
Innymi szkodnikami są błonkówki - szerszenie i osy. Szerszenie żywią się pszczołami, które stanowią też pokarm dla ich larw. Likwidacja tych szkodników polega na zabijaniu pojedynczych osobników, na wiosnę szczególnie samic – matek, które zakładają gniazda. Rewelacyjnym sposobem okazuje się wywieszenie butelek napełnionych tanim winem, piwem lub sfermentowanym sokiem. Całe robactwo w okolicy w tym osy i szerszenie wchodzą do nich, duszą się, są otępione i żywe już nie wyjdą, nie mogą znaleźć wyjścia. Pszczoły nie wejdą do tych butelek, pod warunkiem, że nie wlejemy do nich miodu lub cukru i wody. Wielu pszczelarzy nie zabija szerszeni czy os. Ich gniada przenoszą w inne miejsca, np. do lasu. Ja mam odmienne zdanie, gniazda tych owadów likwiduję, czasem z użyciem środków chemicznych (muchozol, gaśnica BROS na szerszenie). Można też zerwać gniazdo w torebkę foliową i wyrzucić gdzieś pod drzewo, podobno owady te, na drugi dzień rozchodzą się i opuszczają gniazdo. Ciekawostką jest to, że taki "rój" os czy szerszeni nie przeżywa zimy. Matki tych rodzin opuszczają gniazda i zimują samodzielnie zakopane w liściach, przechodzą chyba w stan hibernacji i dożywają do wiosny. Zaś cała rodzina zamiera. Więc można też poczekać do jesieni, na wiosnę owady nie powinny już sprawiać kłopotów. Osy lubią miód. Rabują głównie zgromadzone zapasy w ulu. Zmasowany atak os na słabe roje może doprowadzić do utraty rodzin. Do uli zwłaszcza jesienią (w okresie podkarmiania i rabunków) należy włożyć wkładkę zwężającą wylot (ścieśnić wylot nawet do jednej pszczoły). Trzeba postawić strażniczki na nogi, aby nie wpuszczały rabujących os do środka, muszą pilnować całego wylotu. Należy także utrzymywać silne rodziny (nieraz łączyć), które zdołają się obronić przed nalotem os.
Barciel pszczeli, z opisów podobny do motylicy i barciaka. Larwy odżywiają się pierzgą, martwymi pszczołami i czerwiem. Dorastają do 1,5 cm długości. Larwy niszczą drewno w ulu i plastry, w których wydrążone są specyficzne ścieżki. Samica składa jaja na dnie ula. Wszystkie niepokojące owady usuwam z ula, wszystkie żuki, chrząszcze, pająki, skorki, mrówki wymiatam z ula bądź zabijam specjalnym nożem. Żywią się martwymi pszczołami, pierzgą, drażnią pszczoły, przebywają w wilgotnych miejscach, także w materiałach ocieplających. Wszystkie papierowe gniazda, papierowe kokony motylicy zeskrobuję z ramek, z ula, zabijam i wymiatam kilka metrów za ul.
Do ptaków żywiących się naszymi podopiecznymi należą sikorki, dzięcioły i jaskółki. Osobniki te, stukają w ul, w wylot w trakcie zimy jak i wczesną wiosną. Powodują wzbudzenie niepokoju u pszczół. Często osypują się spore ilości pszczół, rój może nie dotrwać do końca zimy. Ptaki te, wywołują pszczoły, które później zjadają. Oprócz tego dewastują ule, zwłaszcza wykonane ze styropianu (dziury). Proponuję założyć specjalną, metalową siatkę ogrodzeniową na ule, najlepiej tak, aby odstawała. Wtedy ptaki nie będą pukały bezpośrednio w ul. Znane są metody przestawiania w inne miejsce gniazd tych ptaków, ich straszenie, ale także i karmienie słoniną, pestkami i nasionami kilkadziesiąt metrów za pasieką (tak aby latały do wystawionego im pokarmu, a nie do uli). Można zakupić na Allegro sztuczną sowę puchacza - do odstraszania mniejszych ptaków, być wyciąć z tektury i samu namalować. Pomysł całkiem poważny - p. S. Zbieg nasz ceniony autorytet tak zalecał. Jest to trudny orzech do zgryzienia. Często pszczelarze mylą te ptaki z „żołną pszczołojadem”, który nie występuje jednak w Polsce ze względu na chłodny klimat. Inne w.w ptaki zjadają również matki pszczele, które nie powracają już z lotów weselnych w sezonie do uli.
Olbrzymim zagrożeniem dla rodzin pszczelich stały się myszy, które budują gniazda w ulach. Niszczą woszczynę, zgryzają plastry, przez co niepokoją pszczoły w kłębie zimowym. Myszy najczęściej wchodzą do uli na jesieni, kiedy wychodzą z pola, po żniwach, po zbiorach. Szukając miejsca do zimy często wybierają stare ule, ale też ule z pszczołami, gromadzą w nich orzechy, łupiny i pestki. Ich obecność w ulu może doprowadzić do osypania się całego roju. Znane są przypadki, gdzie pszczoły obroniły się, żądląc gryzonia i go zaklejając kitem. Kuny, nornice i inne gryzonie również wchodzą do uli. Należy zabezpieczyć pasiekę przed możliwą utratą. Po zakończonym podkarmianiu wyjmujemy wkładkę zwężającą wylot i zakładamy specjalne zasuwki na myszy. Można wylot zasłonić własnoręcznie robioną kratką wykonaną z siatki ogrodzeniowej jak na tym zdjęciu:
Do szkodników pszczół zaliczamy:
Barciaki (większy Galleria mellonella i mniejszy Achroia grisella). Samice składają jaja w komórkach plastrów. Larwy żywią się woskiem i resztkami organicznymi. Żerują na starych, ciemnych plastrach, które doszczętnie niszczą. Wyrządzają wysokie szkody w magazynach pasiecznych, ramki niszczą charakterystycznymi pajęczynami. Zainfekowane plastry w lekkim stopniu można zamrozić, gdzie już po 3 godzinach giną wszystkie stadia rozwojowe barciaków. Można także wysiarkować ramki. W ostrym nasileniu barciaków (motylicy) plastry należy przetopić bądź spalić, generalnie wycofać z ula. Motylica i barciaki nie lubią luźno porozwieszanych ramek. Plastry najlepiej trzymać luźno porozwieszane w świetle pod zadaszeniem pracowni w odstępach 7-10 cm. Ramki można poprzeplatać liśćmi orzecha włoskiego, który działa odstraszająco na różne szkodniki. Jeden z naszych Fachowców przechowuje plastry w magazynie w ulu. Na każde 9 ramek <korpus> kładzie 2 przekrojone ząbki czosnku, które rewelacyjnie odstraszają motylicę. Nie ma z tym szkodnikiem wogóle problemu. Co 3 tygodnie nalezy dokładać porcję, bo wcześniej położony czosnek mógł się już wysuszyć. Zapach czosnku nie szkodzi plastrom, można bezpiecznie później podać ramki do ula. Warto zastosować tę metodę!
Do szkodników pierzgi należą skorki. Jedyny sposób na nie, to regularne wymiatanie z ula.
Zdarzają się przypadki, kiedy dochodzi do inwazji plastrów spowodowanej obecnością chrząszcza ulowego. Jest o połowę mniejszy od dorosłej pszczoły. Samica tego gatunku składa jaja na powierzchni plastrów. Mniejsze larwy żywią się jajami, czerwiem, pyłkiem, miodem i woskiem, czyniąc istny chaos w rodzinach pszczelich. Często rój osypuje się. Metodą zapobiegawczą jest surowe przestrzeganie zasad higieny w ulu i w pasiece (Patrz: Porady) oraz utrzymywanie silnych rodzin. Przypominam po raz kolejny, że zainfekowane, zapleśniałe, zbutwiałe plastry należy absolutnie wynieść z ula, spalić bądź przetopić. Jeśli są znikome plamki należy potraktować je kwasem octowym bądź preparatami odkażającymi (Rapicid, Alvisept, itp.)
Innymi szkodnikami są błonkówki - szerszenie i osy. Szerszenie żywią się pszczołami, które stanowią też pokarm dla ich larw. Likwidacja tych szkodników polega na zabijaniu pojedynczych osobników, na wiosnę szczególnie samic – matek, które zakładają gniazda. Rewelacyjnym sposobem okazuje się wywieszenie butelek napełnionych tanim winem, piwem lub sfermentowanym sokiem. Całe robactwo w okolicy w tym osy i szerszenie wchodzą do nich, duszą się, są otępione i żywe już nie wyjdą, nie mogą znaleźć wyjścia. Pszczoły nie wejdą do tych butelek, pod warunkiem, że nie wlejemy do nich miodu lub cukru i wody. Wielu pszczelarzy nie zabija szerszeni czy os. Ich gniada przenoszą w inne miejsca, np. do lasu. Ja mam odmienne zdanie, gniazda tych owadów likwiduję, czasem z użyciem środków chemicznych (muchozol, gaśnica BROS na szerszenie). Można też zerwać gniazdo w torebkę foliową i wyrzucić gdzieś pod drzewo, podobno owady te, na drugi dzień rozchodzą się i opuszczają gniazdo. Ciekawostką jest to, że taki "rój" os czy szerszeni nie przeżywa zimy. Matki tych rodzin opuszczają gniazda i zimują samodzielnie zakopane w liściach, przechodzą chyba w stan hibernacji i dożywają do wiosny. Zaś cała rodzina zamiera. Więc można też poczekać do jesieni, na wiosnę owady nie powinny już sprawiać kłopotów. Osy lubią miód. Rabują głównie zgromadzone zapasy w ulu. Zmasowany atak os na słabe roje może doprowadzić do utraty rodzin. Do uli zwłaszcza jesienią (w okresie podkarmiania i rabunków) należy włożyć wkładkę zwężającą wylot (ścieśnić wylot nawet do jednej pszczoły). Trzeba postawić strażniczki na nogi, aby nie wpuszczały rabujących os do środka, muszą pilnować całego wylotu. Należy także utrzymywać silne rodziny (nieraz łączyć), które zdołają się obronić przed nalotem os.
Barciel pszczeli, z opisów podobny do motylicy i barciaka. Larwy odżywiają się pierzgą, martwymi pszczołami i czerwiem. Dorastają do 1,5 cm długości. Larwy niszczą drewno w ulu i plastry, w których wydrążone są specyficzne ścieżki. Samica składa jaja na dnie ula. Wszystkie niepokojące owady usuwam z ula, wszystkie żuki, chrząszcze, pająki, skorki, mrówki wymiatam z ula bądź zabijam specjalnym nożem. Żywią się martwymi pszczołami, pierzgą, drażnią pszczoły, przebywają w wilgotnych miejscach, także w materiałach ocieplających. Wszystkie papierowe gniazda, papierowe kokony motylicy zeskrobuję z ramek, z ula, zabijam i wymiatam kilka metrów za ul.
Do ptaków żywiących się naszymi podopiecznymi należą sikorki, dzięcioły i jaskółki. Osobniki te, stukają w ul, w wylot w trakcie zimy jak i wczesną wiosną. Powodują wzbudzenie niepokoju u pszczół. Często osypują się spore ilości pszczół, rój może nie dotrwać do końca zimy. Ptaki te, wywołują pszczoły, które później zjadają. Oprócz tego dewastują ule, zwłaszcza wykonane ze styropianu (dziury). Proponuję założyć specjalną, metalową siatkę ogrodzeniową na ule, najlepiej tak, aby odstawała. Wtedy ptaki nie będą pukały bezpośrednio w ul. Znane są metody przestawiania w inne miejsce gniazd tych ptaków, ich straszenie, ale także i karmienie słoniną, pestkami i nasionami kilkadziesiąt metrów za pasieką (tak aby latały do wystawionego im pokarmu, a nie do uli). Można zakupić na Allegro sztuczną sowę puchacza - do odstraszania mniejszych ptaków, być wyciąć z tektury i samu namalować. Pomysł całkiem poważny - p. S. Zbieg nasz ceniony autorytet tak zalecał. Jest to trudny orzech do zgryzienia. Często pszczelarze mylą te ptaki z „żołną pszczołojadem”, który nie występuje jednak w Polsce ze względu na chłodny klimat. Inne w.w ptaki zjadają również matki pszczele, które nie powracają już z lotów weselnych w sezonie do uli.
Olbrzymim zagrożeniem dla rodzin pszczelich stały się myszy, które budują gniazda w ulach. Niszczą woszczynę, zgryzają plastry, przez co niepokoją pszczoły w kłębie zimowym. Myszy najczęściej wchodzą do uli na jesieni, kiedy wychodzą z pola, po żniwach, po zbiorach. Szukając miejsca do zimy często wybierają stare ule, ale też ule z pszczołami, gromadzą w nich orzechy, łupiny i pestki. Ich obecność w ulu może doprowadzić do osypania się całego roju. Znane są przypadki, gdzie pszczoły obroniły się, żądląc gryzonia i go zaklejając kitem. Kuny, nornice i inne gryzonie również wchodzą do uli. Należy zabezpieczyć pasiekę przed możliwą utratą. Po zakończonym podkarmianiu wyjmujemy wkładkę zwężającą wylot i zakładamy specjalne zasuwki na myszy. Można wylot zasłonić własnoręcznie robioną kratką wykonaną z siatki ogrodzeniowej jak na tym zdjęciu:
Żadne gryzonie nie przejdą przez tę kratkę, pszczoły problemu mieć nie będą. Zimą lub wczesną wiosną należy zdjąć te kratki, ponieważ pszczoły będą gubiły na nich pyłek.
Mrówki wynoszą miód z ula, ich gniazdo często jest w ścianie ula. Popularne jest wysypywanie na ziemi środków chemicznych, granulatów na mrówki, często sypie się prosto na mrowisko, do gniazda. Ostatnio na Forum Zagajnika wyczytałem, że mrówki nie umieją chodzić po folii. Pszczelarze radzili ofoliować nóżki ula, po których mrówki nie będą w stanie wejść. Szersze zwalczanie tych szkodników opisane jest tutaj: http://pasiekamichalow.weebly.com/pozbywanie-si281-mroacutewek-z-ula.html
Odrębnym zagadnieniem stają się ślimaki. W okresach deszczowych licznie gromadzą się na działkach, w tym właśnie na pasieczysku. Pszczelarze stosowali środki chemiczne (Ślimax, Ślimakol itp.), wkopywali w ziemię otwarte naczynia z piwem (wabi i zabija), inni wpuszczali kaczki, które rewelacyjnie wyjadają ślimaki. „Szkodniki” te nie zagrażają bezpośrednio pszczołom, ale denerwujący jest fakt, jak wchodzi się do pasieki i dosłownie depcze się po tych skorupiakach. Ślimaki te, wspinają się także na ule i deski wylotowe, co chyba najbardziej drażni pszczelarzy. Można posypywać ziemię solą kuchenną.
Mrówki wynoszą miód z ula, ich gniazdo często jest w ścianie ula. Popularne jest wysypywanie na ziemi środków chemicznych, granulatów na mrówki, często sypie się prosto na mrowisko, do gniazda. Ostatnio na Forum Zagajnika wyczytałem, że mrówki nie umieją chodzić po folii. Pszczelarze radzili ofoliować nóżki ula, po których mrówki nie będą w stanie wejść. Szersze zwalczanie tych szkodników opisane jest tutaj: http://pasiekamichalow.weebly.com/pozbywanie-si281-mroacutewek-z-ula.html
Odrębnym zagadnieniem stają się ślimaki. W okresach deszczowych licznie gromadzą się na działkach, w tym właśnie na pasieczysku. Pszczelarze stosowali środki chemiczne (Ślimax, Ślimakol itp.), wkopywali w ziemię otwarte naczynia z piwem (wabi i zabija), inni wpuszczali kaczki, które rewelacyjnie wyjadają ślimaki. „Szkodniki” te nie zagrażają bezpośrednio pszczołom, ale denerwujący jest fakt, jak wchodzi się do pasieki i dosłownie depcze się po tych skorupiakach. Ślimaki te, wspinają się także na ule i deski wylotowe, co chyba najbardziej drażni pszczelarzy. Można posypywać ziemię solą kuchenną.