Jak przenieść rój pszczół z dziwnych miejsc?
Jest wiele przypadków osiedlania się pszczół w komórkach, na strychach, w ścianach, pod podłogą, w wentylacji…
Często pszczoły są agresywne, budzą niepokój i trzeba je usunąć. Oczywiście nie wzywamy straży pożarnej (strażacy i tak nie usuwają pszczół z prywatnych posesji), lecz dzwonimy po pszczelarzy fachowców. Akcją wydobywania pszczół z nietypowych miejsc musi koniecznie kierować doświadczony pszczelarz. Nie podamy konkretnych sposobów, ponieważ nie mamy konkretnej sytuacji. W czasie akcji nie mogą być obecne osoby postronne czy obserwatorzy, nie może być na placu dzieci ani sąsiadów. Pszczoły jak się wściekną to będą żądliły wszystkich i wszystko co napotkają na torze lotu. Akcja będzie niebezpieczna, pszczelarze też powinni się zabezpieczyć kombinezonami i przynieść podkurzacz. Generalnie -aby wszystko zakończyło się sukcesem- rój pszczół musi zostać przesiedlony razem z matką i nabudowanymi plastrami, to jest niezbędny warunek. Jak matka zostanie na „placu boju” to pszczoły będą do niej wracały. Często nie obejdzie się bez zrywania podłogi, burzenia ścian, odrywania desek czy nawiercenia otworów. Potrzebne będą piły łańcuchowe, siekiera, młotek, kilof, piła ręczna… Gdy pszczelarze dostaną się do centrum gniazda, powinni zmieść absolutnie wszystkie pszczoły do rojnicy, dmuchać w nie dymem. Potrzebna będzie druga skrzynka na plastry. Wszystkie dziko nabudowane plastry należy wyciąć, odciąć i razem z pszczołami powinny być schowane do przygotowanej skrzynki. Należałoby je przewlec drutem i zawiesić, tak aby nie przygnieść pszczół. Nie ma sensu szukać matki, po prostu należy wszystkie pszczoły zgarnąć czy to na szufelce czy zmiotką do rojnicy. Ramki z czerwiem powinny trafić także do skrzyni, ostrożnie je przekładać, bo może być na nich matka. Po przeniesieniu odciętych plastrów i pszczół pomieszczenie musi być dobrze „uprzątnięte” z owadów, nie może być resztek miodu i wosku. „Sufit” do którego przyklejone były plastry musi być oczyszczony i umyty wodą. Wylot przez który wlatywały dotychczas pszczoły – musi być oczywiście zatkany bądź zalepiony, np. pianką montażową. Całe miejsce, gdzie było gniazdo należy potraktować mylącymi estrami, spryskać np. olejkiem cytrynowym bądź miętowym, niczym innym, żadnymi środkami odstraszającymi czy owadobójczymi! Nie wiem jak duże mogą być dzikie plastry, na filmach amerykańskich były po 2-3 metry długości i 1,5 m w szerokości. Gdyby plastry nie chciały się zmieścić do rojnicy to należy je okryć zmoczonymi prześcieradłami i tak wynieść po za obszar pracy, jeśli nie są to zaczerwione plastry to można je przełamać na kilka części.
Pszczelarze, którzy wydobyli rój będą pewnie chcieli go obsadzić w ulu.
Należy rozwiesić w nim na drutach ramki z czerwiem i wszystkie zebrane plastry. Następnie trzeba wsypać pszczoły z rojnicy. Jak wygryzie się czerw, dzikie plastry należy zabrać z ula. W ulu muszą być gotowe ramki z pokarmem, z węzą, pusty susz i tak jak przy wyciąganiu roju z drzewa – ramki z czerwiem otwartym z innej rodziny, aby pszczoły wznowiły instynkt opiekuńczy i żeby nie uciekły. To taka sztuczka, która działa i zatrzymuje rój. Można jeszcze zasłonić wylot kratą przegrodową na jakiś tydzień, dopóki rój nie uspokoi się w nowym lokum. Jeśli pszczoły nie będą wracały i nie będą kręciły się koło dawnego miejsca zamieszkania, akcję można uznać za szczęśliwą zakończoną, a tym bardziej jak w ulu pojawi się świeży czerw – znaczy się, że matka też została przeniesiona.
Stare miejsce dokładnie zabezpieczyć przed ponownym osiedleniem się rójki.
Dobrze będzie jeśli skrzynka z pszczołami i plastrami zostanie wywieziona minimum 3 km od miejsca wydobycia roju. Gdyby pszczoły wróciły do starego gniazda, znaczy się, wróciły do matki, akcję należy powtórzyć, trzeba ponownie, dokładnie zgarnąć pszczoły do rojnicy i do ula.
Często pszczoły są agresywne, budzą niepokój i trzeba je usunąć. Oczywiście nie wzywamy straży pożarnej (strażacy i tak nie usuwają pszczół z prywatnych posesji), lecz dzwonimy po pszczelarzy fachowców. Akcją wydobywania pszczół z nietypowych miejsc musi koniecznie kierować doświadczony pszczelarz. Nie podamy konkretnych sposobów, ponieważ nie mamy konkretnej sytuacji. W czasie akcji nie mogą być obecne osoby postronne czy obserwatorzy, nie może być na placu dzieci ani sąsiadów. Pszczoły jak się wściekną to będą żądliły wszystkich i wszystko co napotkają na torze lotu. Akcja będzie niebezpieczna, pszczelarze też powinni się zabezpieczyć kombinezonami i przynieść podkurzacz. Generalnie -aby wszystko zakończyło się sukcesem- rój pszczół musi zostać przesiedlony razem z matką i nabudowanymi plastrami, to jest niezbędny warunek. Jak matka zostanie na „placu boju” to pszczoły będą do niej wracały. Często nie obejdzie się bez zrywania podłogi, burzenia ścian, odrywania desek czy nawiercenia otworów. Potrzebne będą piły łańcuchowe, siekiera, młotek, kilof, piła ręczna… Gdy pszczelarze dostaną się do centrum gniazda, powinni zmieść absolutnie wszystkie pszczoły do rojnicy, dmuchać w nie dymem. Potrzebna będzie druga skrzynka na plastry. Wszystkie dziko nabudowane plastry należy wyciąć, odciąć i razem z pszczołami powinny być schowane do przygotowanej skrzynki. Należałoby je przewlec drutem i zawiesić, tak aby nie przygnieść pszczół. Nie ma sensu szukać matki, po prostu należy wszystkie pszczoły zgarnąć czy to na szufelce czy zmiotką do rojnicy. Ramki z czerwiem powinny trafić także do skrzyni, ostrożnie je przekładać, bo może być na nich matka. Po przeniesieniu odciętych plastrów i pszczół pomieszczenie musi być dobrze „uprzątnięte” z owadów, nie może być resztek miodu i wosku. „Sufit” do którego przyklejone były plastry musi być oczyszczony i umyty wodą. Wylot przez który wlatywały dotychczas pszczoły – musi być oczywiście zatkany bądź zalepiony, np. pianką montażową. Całe miejsce, gdzie było gniazdo należy potraktować mylącymi estrami, spryskać np. olejkiem cytrynowym bądź miętowym, niczym innym, żadnymi środkami odstraszającymi czy owadobójczymi! Nie wiem jak duże mogą być dzikie plastry, na filmach amerykańskich były po 2-3 metry długości i 1,5 m w szerokości. Gdyby plastry nie chciały się zmieścić do rojnicy to należy je okryć zmoczonymi prześcieradłami i tak wynieść po za obszar pracy, jeśli nie są to zaczerwione plastry to można je przełamać na kilka części.
Pszczelarze, którzy wydobyli rój będą pewnie chcieli go obsadzić w ulu.
Należy rozwiesić w nim na drutach ramki z czerwiem i wszystkie zebrane plastry. Następnie trzeba wsypać pszczoły z rojnicy. Jak wygryzie się czerw, dzikie plastry należy zabrać z ula. W ulu muszą być gotowe ramki z pokarmem, z węzą, pusty susz i tak jak przy wyciąganiu roju z drzewa – ramki z czerwiem otwartym z innej rodziny, aby pszczoły wznowiły instynkt opiekuńczy i żeby nie uciekły. To taka sztuczka, która działa i zatrzymuje rój. Można jeszcze zasłonić wylot kratą przegrodową na jakiś tydzień, dopóki rój nie uspokoi się w nowym lokum. Jeśli pszczoły nie będą wracały i nie będą kręciły się koło dawnego miejsca zamieszkania, akcję można uznać za szczęśliwą zakończoną, a tym bardziej jak w ulu pojawi się świeży czerw – znaczy się, że matka też została przeniesiona.
Stare miejsce dokładnie zabezpieczyć przed ponownym osiedleniem się rójki.
Dobrze będzie jeśli skrzynka z pszczołami i plastrami zostanie wywieziona minimum 3 km od miejsca wydobycia roju. Gdyby pszczoły wróciły do starego gniazda, znaczy się, wróciły do matki, akcję należy powtórzyć, trzeba ponownie, dokładnie zgarnąć pszczoły do rojnicy i do ula.