Nie powinno się karmić miodem!
Każdy niepodrabiany miód zawiera ziarenka pyłku. W trakcie zimy, są one trawione przez pszczoły wraz z węglowodanami (cukrem) ale niestety przyczyniają się do szybszego zapełniania jelita grubego u pszczół.
Jeżeli zima będzie długa i sroga, to „zwieracze” pszczoły nie wytrzymają długo. Pszczoły będą wypryskiwały z ula w celu wypróżnienia i będą zastygały na śniegu. Mogą też oddawać kał wewnątrz ula na plastrach, często rozluźniając kłąb na ścianki ula. Jeśli masowo będą musiały się opróżnić to kłąb zostanie pomniejszony i będzie miał mniejsze szanse na przeżycie. Można zimować pszczoły z domieszką miodów, ale to też tylko lekkich (wielokwiat, nawłoć, ew. lipa).
Syrop cukrowy czy to inwert czy zwykły przygotowany przez pszczelarza jest lepiej przyswajalny dla pszczół i lepiej rozłożony, nie krystalizuje.
Skrzepłe robotnice na śniegu w pobliżu ula to wspaniały czynnik wabiący dla sikorek i innych ptaków. A wiemy doskonale, że zaraz zaczną pukać w ule (gorzej mają ci, co mają nowiutkie styropiany).
Takie ciężkie gęste, ciemne miody spadziowe, wrzosowe czy gryczane krystalizują w plastrach. Powodują biegunkę u pszczół, szybkie zapchanie jelita ( i jak nie będzie kilka dni oblotów w zimę to będzie tragedia). Po za tym zawsze panowała ta sama zasada, że pszczelarz odbierał miód, a dawał za to wodę z cukrem.
Autentyczny przypadek z 2003 roku
Pojawiła się u nas późna spadź, pod koniec sierpnia, był to piękny rok, gdzie prawie co 4 tygodnie wirowaliśmy miód. Nie zabraliśmy z jednego ula tej spadzi, z prostej przyczyny – nie chciało nam się. Postanowiliśmy przezimować rój na syropie cukrowym + na uzbieranej przez pszczoły spadzi. Efekt był taki, że rój ledwo wyszedł z zimowli, ul wewnątrz był cały pokryty w kale robotnic, cuchnęła przykra woń, plastry były brudne, zalane odchodami, pszczoły osłabione i był znaczny osyp na dennicy, którego nie mogły wynieść pszczoły, które przeżyły. My musieliśmy sprzątać i leczyć rój, łączyło się to z jego przesiedleniem. Typowa silna nosemoza, zaperzenie. Nigdy więcej sobie na to nie pozwolimy.
http://www.bienenfutter.eu/pl/Fuetterung/Notwendigkeit-Fuetterung/Karmienie_pszczol_miodnych.pdf
„W okolicach, gdzie występuje jesienna spadź, pszczelarz nie powinien zapominać o jej skutkach ujemnych dla zimujących pszczół. Stosunkowo nieduża nawet domieszka tego miodu w zapasie zimowym powoduje nieuchronnie biegunkę pszczół, większa zaś ilość prowadzi do bardzo silnego osłabienia, a nawet zupełnego zmarnowania się zimującej rodziny.”
http://www.pasieka.pszczoly.pl/index.php?s=vjufile&grkat=w_mojej_pasiece&artplik=2003_03_04karmienie.html
Ja wiem, że miód to naturalny antybiotyk i pszczoły zawsze na nim zimowały w dziuplach i było dobrze, ale środowisko się zmieniło, a człowiek zaburzył tę zasadę (selekcja, matki pszczele) i pszczoła na miodzie źle zimuje.
Po za tym rzadko kiedy pszczelarz zostawia najcenniejszy miód pszczołom na zimę, woli go odwirować dla siebie.
Weźcie to pod uwagę!
Jeżeli zima będzie długa i sroga, to „zwieracze” pszczoły nie wytrzymają długo. Pszczoły będą wypryskiwały z ula w celu wypróżnienia i będą zastygały na śniegu. Mogą też oddawać kał wewnątrz ula na plastrach, często rozluźniając kłąb na ścianki ula. Jeśli masowo będą musiały się opróżnić to kłąb zostanie pomniejszony i będzie miał mniejsze szanse na przeżycie. Można zimować pszczoły z domieszką miodów, ale to też tylko lekkich (wielokwiat, nawłoć, ew. lipa).
Syrop cukrowy czy to inwert czy zwykły przygotowany przez pszczelarza jest lepiej przyswajalny dla pszczół i lepiej rozłożony, nie krystalizuje.
Skrzepłe robotnice na śniegu w pobliżu ula to wspaniały czynnik wabiący dla sikorek i innych ptaków. A wiemy doskonale, że zaraz zaczną pukać w ule (gorzej mają ci, co mają nowiutkie styropiany).
Takie ciężkie gęste, ciemne miody spadziowe, wrzosowe czy gryczane krystalizują w plastrach. Powodują biegunkę u pszczół, szybkie zapchanie jelita ( i jak nie będzie kilka dni oblotów w zimę to będzie tragedia). Po za tym zawsze panowała ta sama zasada, że pszczelarz odbierał miód, a dawał za to wodę z cukrem.
Autentyczny przypadek z 2003 roku
Pojawiła się u nas późna spadź, pod koniec sierpnia, był to piękny rok, gdzie prawie co 4 tygodnie wirowaliśmy miód. Nie zabraliśmy z jednego ula tej spadzi, z prostej przyczyny – nie chciało nam się. Postanowiliśmy przezimować rój na syropie cukrowym + na uzbieranej przez pszczoły spadzi. Efekt był taki, że rój ledwo wyszedł z zimowli, ul wewnątrz był cały pokryty w kale robotnic, cuchnęła przykra woń, plastry były brudne, zalane odchodami, pszczoły osłabione i był znaczny osyp na dennicy, którego nie mogły wynieść pszczoły, które przeżyły. My musieliśmy sprzątać i leczyć rój, łączyło się to z jego przesiedleniem. Typowa silna nosemoza, zaperzenie. Nigdy więcej sobie na to nie pozwolimy.
http://www.bienenfutter.eu/pl/Fuetterung/Notwendigkeit-Fuetterung/Karmienie_pszczol_miodnych.pdf
„W okolicach, gdzie występuje jesienna spadź, pszczelarz nie powinien zapominać o jej skutkach ujemnych dla zimujących pszczół. Stosunkowo nieduża nawet domieszka tego miodu w zapasie zimowym powoduje nieuchronnie biegunkę pszczół, większa zaś ilość prowadzi do bardzo silnego osłabienia, a nawet zupełnego zmarnowania się zimującej rodziny.”
http://www.pasieka.pszczoly.pl/index.php?s=vjufile&grkat=w_mojej_pasiece&artplik=2003_03_04karmienie.html
Ja wiem, że miód to naturalny antybiotyk i pszczoły zawsze na nim zimowały w dziuplach i było dobrze, ale środowisko się zmieniło, a człowiek zaburzył tę zasadę (selekcja, matki pszczele) i pszczoła na miodzie źle zimuje.
Po za tym rzadko kiedy pszczelarz zostawia najcenniejszy miód pszczołom na zimę, woli go odwirować dla siebie.
Weźcie to pod uwagę!