Jak ciepła zima wpływa na rodziny pszczele?
Odpowiedź jest złożona i niejednolita. Generalnie wzrost temperatury, długo utrzymujące się dodatnie temperatury w zakresie do +14*C (a nawet +20*C jak to było w Beskidzie Niskim w grudniu 2013) powodują wzmożenie aktywności u pszczół, rozregulowanie kłębu zimowego, wznowienie czerwienia przez matki oraz mikro obloty pszczół. Oblatują się zwykle te, które mają największą potrzebę, bądź te przepracowane, które opuszczają już ul. Ciągnie to za sobą większe zużywanie pokarmu (również do wykarmiania larw). Często takie odwilże zdarzają się w grudniu i styczniu. Istnieje zatem ryzyko, że pokarm skończy się przed czasem. Podanie w środku zimy pokarmu byłoby kardynalnym błędem. Tutaj działamy wbrew wszelkiej logice, nie można podać syropu, spowoduje to intensywne czerwienie matek, co jest niewskazane, oraz zmniejszenie zimowej pszczoły, która musiałaby ten ciężki pokarm przerabiać. Pszczoła, zwłaszcza ta zimowa jak raz zetknie się z obróbką pokarmu nie będzie już nigdy karmicielką, co w okresie wiosennym przełoży się na mniejsze czerwienie u matek i zmniejszenie ilości pszczół. Przy czerwieniu matek i późniejszym załamaniu pogody powstanie odwrotny, niechciany efekt. Pszczoły będą musiały podnieść temperaturę kłębu i stale się rotować by wykarmić larwy, a to ciągnie ze sobą kolejne większe zużywanie zimowego pokarmu na ich energię. Ponadto podanie pokarmu wiąże się z zapchaniem jelita grubego u pszczół. Bez oblotu, który odbywa się przy dodatnich temperaturach dojdzie do zaperzenia i zabrudzenia ula wewnątrz. Stąd tak ważne jest podanie w podkarmianiu na zimę min. 12-15 kg cukru, żeby później spać spokojnie i nie martwić się w trakcie różnych przypadków - np. własnie ciepłej zimy. Jeśli temperatura dodatnia utrzymuje się przez dłuższy czas, z uli leci para, powałki są ciepłe może to oznaczać, że matki wznowiły niechciane przez nas czerwienie. Jedyne działanie to możemy jedynie jeszcze mocniej poszerzyć wyloty, otworzyć np. tylne wyloty żeby oziębić gniazdo, zdjąć wszelkie ocieplacze z ramek a nawet uchylić jedną boczną, skrajną uliczkę (z lewej albo prawej strony, nie ma to znaczenia). Spowoduje to zahamowanie czerwienia poprzez zrobienie przeciągu i oziębienia gniazda. Gdy zima powróci, temperatura spadnie, uliczkę należy zamknąć, tak samo z tylnym wylotem. Główny wylot, odblokowany z osypu, ma zostać otwarty na maxa (wentylacja, cyrkulacja powietrza, zapobieganie gromadzeniu się wilgoci). Ale tak zaryzykować można, gdy wiemy, że rój dostał malutko pokarmu na zimę. Nie jest to obowiązkowy zabieg, chwilowe długie utrzymywanie się wyższych temperatur trzeba po prostu przeczekać. Najwcześniej można podać ciasto pod koniec lutego, jednak marzec-kwiecień to optymalny termin. Podajemy tylko wtedy gdy rzeczywiście jest zagrożenie głodem lub gdy nie jesteśmy pewni ilości zapasów, jednak dobrze będzie, jeśli będziemy pewni, że nastąpi wkrótce oblot. Zawsze przy dodatnich temperaturach, można sprawdzić, dosłownie zerknąć od góry (wyjąć beleczki) ilość zapasów. Wtedy będziemy mieli jasną odpowiedź czy podkarmiać ciastem czy nie. Niewiele oczywiście zrobimy, z pogodą nie wygramy, dlatego trzeba podawać 12-15 kg cukru na zimę by było właśnie w zapasie na różne ewentualności. Nie należy się niepokoić, wszelkie zaglądanie i bezcelowe chodzenie do uli pogorszy tylko sprawę, wszelkie stukanie, trzeszczenie śniegu pod stopami stresuje owady, pobierają większą ilość pokarmu, w skrajnych przypadkach osypują się. Reasumując, cierpliwie czekajmy, nie przejmując się ciepłą zimą, co ma być to będzie, miejmy nadzieję, że zima wkrótce powróci.