STRONA W BUDOWIE
ks. dr Jan Dzierżoń - "Ojciec współczesnego pszczelarstwa"
(1811–1906) Polski duchowny. Badacz biologii pszczół, autor dzieł o pszczelarstwie, odkrywca partenogenezy pszczół. Skonstruował ul szafkowy o ruchomym gnieździe. Od jego nazwiska pochodzi nazwa miasta Dzierżoniów.Urodził się w polskiej rodzinie osiadłej przed laty w Łowkowicach. Ksiądz Jan Dzierżoń kultywował polskość i uważał się za Polaka. Dzierżoń poświęcił pszczelarstwu 70 lat. Do dwu jego najbardziej fundamentalnych osiągnięć należy zaliczyć:
a) odkrycie zasad konstrukcji ula z ruchomą zabudową (snozy oraz Lorenzo Langstroth),
b) odkrycie partenogenezy.
Jan Dzierżoń zrewolucjonizował pszczelarstwo, znacznie zwiększając produkcję miodu zyskał światową sławę. W tym samym roku rozpoczął studia na wydziale teologii Uniwersytetu Wrocławskiego, lecz uczęszczał też na wykłady z matematyki, astronomii i historii. Po studiach, w 1834 r. przyjął we Wrocławiu święcenia kapłańskie. Został wikarym w podopolskich Siołkowicach, a następnie od 1835 r. był proboszczem parafii w Karłowicach koło Brzegu na Śląsku. Będąc proboszczem, prowadził jednocześnie badania nad życiem pszczół i zakładał koła pszczelarskie na Śląsku, z których powstało potem Towarzystwo Pszczelarskie.
Krzyżując pszczoły rodzime z włoskimi Dzierżoń odkrył zjawisko dzieworództwa. Koncepcję uznano za błędną i
potępiono przez Kościół katolicki. Konflikt się zaostrzył, gdyż Dzierżon uparcie podtrzymywał swoje poglądy wbrew Kościołowi i wielu uczonym. Dopiero w 1906 roku na konferencji przyrodniczej w Marburgu dzieworództwo powszechnie uznano za zjawisko udowodnione. W 1868 Dzierżoń został zmuszony do rezygnacji z funkcji proboszcza w Karłowicach i został przeniesiony w stan spoczynku. 18 lipca 1870 r. obwieszczono ustalenia Soboru Watykańskiego I, a wśród nich: dogmat o nieomylności papieża i konstytucję Dei Filius, wspierającą naukę opartą na Objawieniu i przeciwstawiającą się panteizmowi, materializmowi i racjonalizmowi.
Jan Dzierżoń nie krył krytycznych uwag wobec nowego dogmatu. Z uwagi na żądanie podpisania indywidualnego aktu lojalności wobec Watykanu wystosował list otwarty na łamach "Schlesische Zeitung", sprzeciwiający się dogmatowi nieomylności papieża.
W odpowiedzi na ten akt 30 października 1873 roku został ekskomunikowany z rąk arcybiskupa Heinricha Förstera.
Po wykluczeniu z kościoła rzymskokatolickiego życie w Karłowicach stało się dla Dzierżonia bardzo uciążliwe.
W 1884 r. powrócił on do swych rodzinnych Łowkowic. Tam kontynuował prace naukowe nad życiem pszczół, mieszkając od 1885 r. wraz ze swym bratankiem Franciszkiem w niewielkim domu z ogrodem, prowadząc, jak sam to określał, tryb życia pustelnika.
Jan Dzierżoń zmarł w wieku 96 lat. Jego grób znajduje się w Łowkowicach, natomiast w domu, w którym mieszkał pod koniec życia, mieści się izba jego pamięci. W 1946 r. na jego cześć miasto Rychbach na Dolnym Śląsku otrzymało nazwę Dzierżoniów.
Dziesięć lat później, w 50. rocznicę śmierci, Poczta Polska wyemitowała znaczek okolicznościowy z Dzierżoniem. We Wrocławiu, przy ul. Bartla, stoi pomnik przyrody – czterystuletni dąb szypułkowy, nazwany imieniem Jana Dzierżonia. W Kluczborku znajduje się pomnik i muzeum im. Jana Dzierżonia poświęcone sięgającej X wieku historii pszczelarstwa na Śląsku. Jest także patronem szkoły podstawowej w Łowkowicach i Kluczborku oraz Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w
Bogdańczowicach.
Jan Dzierżoń opublikował w 1845 teorię mówiącą, że samce pszczół (trutnie) rozwijają się z niezapłodnionych jaj, a więc mają matkę, a nie mają ojca, zaś samice powstają z jaj zapłodnionych. Stał się tym samym odkrywcą zjawiska partenogenezy (dzieworództwa) u pszczół. Łącznie napisał 26 książek naukowych i ponad 800 artykułów. Wiele z jego dzieł
przetłumaczonych zostało na inne języki europejskie. Mimo trudności robionych przez pruskie władze, publikował również w języku polskim głównie w Cieszynie, Lesznie oraz w Pszczynie. W języku polskim ukazały się: "Nowe udoskonalone
pszczelnictwo", "Dodatek do teorii i praktyki nowego pszczelarza" i inne. Zrewolucjonizował hodowlę pszczół, wydawał własne czasopismo pszczelarskie, a ok. roku 1840 skonstruował pierwszy na świecie udany ul szafkowy z ruchomą zabudową, kładąc fundamenty pod konstrukcję współczesnego ula ramowego.
Przestrzeń miedzy środkiem sąsiednich plastrów została opisana jako 1.5 cala (38–39 mm). W 1848 roku Dzierżoń wprowadził rowki wycinane w bocznych ścianach ula aby zastąpić mniej wygodne przybijane listewki do zawieszania snóz. Rowki te
miały wymiary 8x8 mm – dokładnie średni wymiar między ¼ i 3/8 cala. Obecnie tzw. “bee space” (pszczela przestrzeń) jest określana właśnie jako wymiar ¼ do 3/8 cała. Pszczoła europejska wypełnia plastrem woskowym przestrzeń większą niż 3/8
cala lub propolisem (kitem pszczelim) szczeliny poniżej ¼ cala.
Pomysł Jana Dzierżonia wprowadzenia wycięć tych wymiarów świadczy o tym, że rozumiał powyższą zasadę wcześniej niż pierwsze ramki zostały skonstruowane właściwie. Na podstawie wskazań księdza Dzierżonia August von Berlepsch (w maju 1852) w Turingii i L. L. Langstroth (w październiku 1852) w Stanach Zjednoczonych zaprojektowali swoje ramki ulowe, pierwsze właściwie funkcjonujące w historii. Na podstawie oryginalnych rysunków można stwierdzić, że wkrótce rowki o przekroju kwadratowym zostały przekształcone ukośnym zrębem od góry co ułatwiało manipulacje snozami. Tego samego typu rowki są skopiowane w opisach Augusta von Berlepsch w roku 1863. W Stanach Zjednoczonych w przeciwieństwie do Europy ule
były rozstawiane pojedynczo na większych przestrzeniach i były otwierane od góry a nie od tyłu jak w popularnych w tym czasie pszczelich pawilonach w Europie Środkowej. We współczesnych ulach pszczela przestrzeń ma główne zastosowanie
między bocznymi listwami ramek i ścianami ula.
W Polsce za sprawą księdza Jana Dolinowskiego rozpowszechniły się ule ramkowe, otwierane od góry, przez zdjęcie dachu
(pierwsze powstały ok. połowy XIX w.). Z wprowadzanych innowacji korzystał również Dzierżon. Wprowadzane usprawnienia pozwoliły mu na profesjonalną hodowlę pszczół – posiadał ok. 400 rodzin w swoich pasiekach. Poza pszczelarstwem zajmował się także innowacjami agrarnymi, m.in. wprowadził w swojej wsi uprawę łubinu.
W 1872 za swoje prace naukowe otrzymał tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Monachijskiego w 400. rocznicę
założenia uczelni. Został odznaczony orderami wielu krajów Europy. Był m.in. honorowym członkiem towarzystwa
rolniczego w Krakowie i Lwowie.
Każdy pszczelarz powinien znać podstawowe informacje o tym człowieku.
Tekst pochodzi z:
www.wikipedia.pl
http://forum.pszczelawola.info/
a) odkrycie zasad konstrukcji ula z ruchomą zabudową (snozy oraz Lorenzo Langstroth),
b) odkrycie partenogenezy.
Jan Dzierżoń zrewolucjonizował pszczelarstwo, znacznie zwiększając produkcję miodu zyskał światową sławę. W tym samym roku rozpoczął studia na wydziale teologii Uniwersytetu Wrocławskiego, lecz uczęszczał też na wykłady z matematyki, astronomii i historii. Po studiach, w 1834 r. przyjął we Wrocławiu święcenia kapłańskie. Został wikarym w podopolskich Siołkowicach, a następnie od 1835 r. był proboszczem parafii w Karłowicach koło Brzegu na Śląsku. Będąc proboszczem, prowadził jednocześnie badania nad życiem pszczół i zakładał koła pszczelarskie na Śląsku, z których powstało potem Towarzystwo Pszczelarskie.
Krzyżując pszczoły rodzime z włoskimi Dzierżoń odkrył zjawisko dzieworództwa. Koncepcję uznano za błędną i
potępiono przez Kościół katolicki. Konflikt się zaostrzył, gdyż Dzierżon uparcie podtrzymywał swoje poglądy wbrew Kościołowi i wielu uczonym. Dopiero w 1906 roku na konferencji przyrodniczej w Marburgu dzieworództwo powszechnie uznano za zjawisko udowodnione. W 1868 Dzierżoń został zmuszony do rezygnacji z funkcji proboszcza w Karłowicach i został przeniesiony w stan spoczynku. 18 lipca 1870 r. obwieszczono ustalenia Soboru Watykańskiego I, a wśród nich: dogmat o nieomylności papieża i konstytucję Dei Filius, wspierającą naukę opartą na Objawieniu i przeciwstawiającą się panteizmowi, materializmowi i racjonalizmowi.
Jan Dzierżoń nie krył krytycznych uwag wobec nowego dogmatu. Z uwagi na żądanie podpisania indywidualnego aktu lojalności wobec Watykanu wystosował list otwarty na łamach "Schlesische Zeitung", sprzeciwiający się dogmatowi nieomylności papieża.
W odpowiedzi na ten akt 30 października 1873 roku został ekskomunikowany z rąk arcybiskupa Heinricha Förstera.
Po wykluczeniu z kościoła rzymskokatolickiego życie w Karłowicach stało się dla Dzierżonia bardzo uciążliwe.
W 1884 r. powrócił on do swych rodzinnych Łowkowic. Tam kontynuował prace naukowe nad życiem pszczół, mieszkając od 1885 r. wraz ze swym bratankiem Franciszkiem w niewielkim domu z ogrodem, prowadząc, jak sam to określał, tryb życia pustelnika.
Jan Dzierżoń zmarł w wieku 96 lat. Jego grób znajduje się w Łowkowicach, natomiast w domu, w którym mieszkał pod koniec życia, mieści się izba jego pamięci. W 1946 r. na jego cześć miasto Rychbach na Dolnym Śląsku otrzymało nazwę Dzierżoniów.
Dziesięć lat później, w 50. rocznicę śmierci, Poczta Polska wyemitowała znaczek okolicznościowy z Dzierżoniem. We Wrocławiu, przy ul. Bartla, stoi pomnik przyrody – czterystuletni dąb szypułkowy, nazwany imieniem Jana Dzierżonia. W Kluczborku znajduje się pomnik i muzeum im. Jana Dzierżonia poświęcone sięgającej X wieku historii pszczelarstwa na Śląsku. Jest także patronem szkoły podstawowej w Łowkowicach i Kluczborku oraz Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w
Bogdańczowicach.
Jan Dzierżoń opublikował w 1845 teorię mówiącą, że samce pszczół (trutnie) rozwijają się z niezapłodnionych jaj, a więc mają matkę, a nie mają ojca, zaś samice powstają z jaj zapłodnionych. Stał się tym samym odkrywcą zjawiska partenogenezy (dzieworództwa) u pszczół. Łącznie napisał 26 książek naukowych i ponad 800 artykułów. Wiele z jego dzieł
przetłumaczonych zostało na inne języki europejskie. Mimo trudności robionych przez pruskie władze, publikował również w języku polskim głównie w Cieszynie, Lesznie oraz w Pszczynie. W języku polskim ukazały się: "Nowe udoskonalone
pszczelnictwo", "Dodatek do teorii i praktyki nowego pszczelarza" i inne. Zrewolucjonizował hodowlę pszczół, wydawał własne czasopismo pszczelarskie, a ok. roku 1840 skonstruował pierwszy na świecie udany ul szafkowy z ruchomą zabudową, kładąc fundamenty pod konstrukcję współczesnego ula ramowego.
Przestrzeń miedzy środkiem sąsiednich plastrów została opisana jako 1.5 cala (38–39 mm). W 1848 roku Dzierżoń wprowadził rowki wycinane w bocznych ścianach ula aby zastąpić mniej wygodne przybijane listewki do zawieszania snóz. Rowki te
miały wymiary 8x8 mm – dokładnie średni wymiar między ¼ i 3/8 cala. Obecnie tzw. “bee space” (pszczela przestrzeń) jest określana właśnie jako wymiar ¼ do 3/8 cała. Pszczoła europejska wypełnia plastrem woskowym przestrzeń większą niż 3/8
cala lub propolisem (kitem pszczelim) szczeliny poniżej ¼ cala.
Pomysł Jana Dzierżonia wprowadzenia wycięć tych wymiarów świadczy o tym, że rozumiał powyższą zasadę wcześniej niż pierwsze ramki zostały skonstruowane właściwie. Na podstawie wskazań księdza Dzierżonia August von Berlepsch (w maju 1852) w Turingii i L. L. Langstroth (w październiku 1852) w Stanach Zjednoczonych zaprojektowali swoje ramki ulowe, pierwsze właściwie funkcjonujące w historii. Na podstawie oryginalnych rysunków można stwierdzić, że wkrótce rowki o przekroju kwadratowym zostały przekształcone ukośnym zrębem od góry co ułatwiało manipulacje snozami. Tego samego typu rowki są skopiowane w opisach Augusta von Berlepsch w roku 1863. W Stanach Zjednoczonych w przeciwieństwie do Europy ule
były rozstawiane pojedynczo na większych przestrzeniach i były otwierane od góry a nie od tyłu jak w popularnych w tym czasie pszczelich pawilonach w Europie Środkowej. We współczesnych ulach pszczela przestrzeń ma główne zastosowanie
między bocznymi listwami ramek i ścianami ula.
W Polsce za sprawą księdza Jana Dolinowskiego rozpowszechniły się ule ramkowe, otwierane od góry, przez zdjęcie dachu
(pierwsze powstały ok. połowy XIX w.). Z wprowadzanych innowacji korzystał również Dzierżon. Wprowadzane usprawnienia pozwoliły mu na profesjonalną hodowlę pszczół – posiadał ok. 400 rodzin w swoich pasiekach. Poza pszczelarstwem zajmował się także innowacjami agrarnymi, m.in. wprowadził w swojej wsi uprawę łubinu.
W 1872 za swoje prace naukowe otrzymał tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Monachijskiego w 400. rocznicę
założenia uczelni. Został odznaczony orderami wielu krajów Europy. Był m.in. honorowym członkiem towarzystwa
rolniczego w Krakowie i Lwowie.
Każdy pszczelarz powinien znać podstawowe informacje o tym człowieku.
Tekst pochodzi z:
www.wikipedia.pl
http://forum.pszczelawola.info/
ks. dr Henryk Antoni Ostach - "Osoba, której Kamianna zawdzięcza bardzo wiele..."
Zakochany w Kamiannej
Ksiądz Henryk Ostach był osobą, której Kamianna zawdzięcza bardzo wiele. Przede wszystkim znalazł sposób na życie dla mieszkańców tej osady – miód i inne wyroby pszczele. To dzięki niemu stała się ona centrum polskiego pszczelarstwa.
Ksiądz Henryk Ostach urodził się 9 grudnia 1924 roku w Poznaniu. Jego rodzina była przykładem prawdziwych polskich patriotów. Rodzice czynnie angażowali się w obronę polskich wartości. Ojciec Henryka – Antoni brał udział w Powstaniu Wielkopolskim i został oficerem Wojska Polskiego, a matka – Kazimiera uczestniczyła aktywnie w strajku szkolnym we Wrześni w 1906 roku – przeciw nauce religii w języku niemieckim. Ks. Henryk stracił ojca, gdy miał zaledwie 3 miesiące. Jego matka zmarła dwa lata później. Po śmierci rodziców opiekowały się nim babcia i ciocia. Wychowywał się także w rodzinie Urbaniaków, która posiadała własną pasiekę. Dzięki czemu już od najmłodszych lat miał kontakt z pszczołami. Uczył się w szkole Podstawowej w Pisarzowicach k. Kępna, a od IV klasy w Jarocinie. W czasie II wojny światowej został wywieziony na roboty przymusowe do Ratenau. Przebywał tam do stycznia 1945 roku. – Niemcy mnie nie nawiedzili, wielokrotnie bili. Mimo wszystko nie wygasała we mnie myśl, aby jak najlepiej oddać się Polsce – mówi. Po zakończeniu wojny ukończył gimnazjum w Gostyniu. Tam też wstąpił do Kongregacji Świętego Filipa Neri. Później ukończył Seminarium Duchowne w Tarnowie. W grudniu 1951 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Następnie studiował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gdzie w 1976 roku uzyskał dyplom magistra. Doktoryzował się w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie.
Po święceniach kapłańskich rozpoczął pracę duszpasterską w Studziannej, w powiecie Opoczno, gdzie znajdowała się pasieka klasztorna (ponad 30 pni) i okoliczne pasieki u parafian i leśników. W 1958 roku został przeniesiony do miejscowości Berest k. Krynicy. Tam od instytucji „Las” wydzierżawił 100-pniową pasiekę. W okresie tym uzyskał tytuł
mistrza pszczelarskiego u dr Antoniego Chwałkowskiego.
Strażacy do akcji
W 1960 roku na podstawie skierowania z Kurii Tarnowskiej, przeszedł do Kamiannej, gdzie zastał kilkadziesiąt osób. Ta mała i zatopiona wśród gór i lasów wieś była spełnieniem jego kapłańskich marzeń. Od zawsze marzył bowiem, aby osiąść w takim miejscu, w którym życie religijne i społeczne trzeba będzie budować od podstaw. – Mam nadzieję, że nikogo nie urażę jak
powiem, że była to beznadziejna dziura – bez drogi, światła czy wody. Można było przedostać się tam od Łabowej lub Polan tylko przez szlaki górskie wydeptane przez ludzi. W tej miejscowości warunki były misyjne. Mogłem sobie pogratulować, bo nie wyjechałem z kraju, a miałem misję – wspomina. Ludzie w Kamiannej żyli w bardzo surowych warunkach, ale w zgodzie z naturą. Młody ksiądz postanowił żyć w tak samo. Szybko stał się dla swoich parafian nie tylko ojcem duchowym, ale i mężem opatrznościowym. Przeniósł pasiekę z Berestu i zaraził swoją pasją do pszczelarstwa swoich nowych parafian. Dzisiaj przyznaje, że jego pasja do pszczelarstwa wzięła się z biedy. – Chciałem pomóc wszędzie gdzie mogłem, a żeby mieć środki na pomoc, trzeba było się za coś wziąć. W tym czasie bardzo zaczęła mnie pasjonować pasieka założona przez ks. Jana Dzierżona – mówi.
Ksiądz Ostach zainicjował wiele akcji społecznych, dzięki którym mieszkańcom Kamiannej żyje się teraz lepiej. Pod jego przewodnictwem powstała droga, łączącą wieś z głównymi traktami. Zainstalował także agregat prądotwórczy, który prawie przez 10 lat uruchamiał osobiście na plebani. Z jego inicjatywy wybudowano wodociąg. Zmobilizował również zdolnego, miejscowego rzeźbiarza ludowego Jana Stefaniaka do przyozdobienia rzeźbami wnętrza kościoła, które do dziś podziwiane są przez turystów. W stycznia 1962 roku, przy niemałym udziale mieszkańców, założył Ochotniczą Straż Pożarną w Kamiannej.
Rozpoczął również budowę Domu Strażaka, który powstał w rekordowym tempie 63 dni. W tym samym czasie założył także strażacką orkiestrę dętą. – Podczas Oddawania Domu Strażaka była defilada strażaków, którą przyjmował ówczesny
wojewoda i inni dygnitarze – opowiada.
Ksiądz prezesem
W 1972 roku w Kamiannej odbył się I Sądecki Dzień Pszczelarza, na którym zrodziła się inicjatywa budowy Domu Pszczelarza. Miejsca, gdzie miały być szkolone kolejne pokolenia pszczelarzy. Ks. Henryk swoim pomysłem zaraził wielu pasjonatów
pszczelarstwa z całego kraju, w tym ówczesnego prezesa koła powiatowego Wincentego Ziębowicza. Do projektu przyłączyła się również Centrala Spółdzielni Ogrodniczo – Pszczelarskiej. Dzięki swoim pomysłom ksiądz Ostach zdobył zaufanie całej braci pszczelarskiej. W listopadzie 1981 roku został powołany na prezesa Polskiego Związku Pszczelarskiego. Pełnił tę funkcję przez 3 kolejne kadencje. Dom Pszczelarza został ukończony w 1983 roku. Niebywałe zasługi ks. Ostacha to wypłynięcie polskiego pszczelarstwa na forum międzynarodowe i uzyskanie rangi preparatów leczniczych przez produkty pszczele. W czasie swojej prezesury ks. Ostach zainicjował coroczne Ogólnopolskie Dni Pszczelarza i pielgrzymki na Jasną Górę z okazji św. Ambrożego – patrona pszczelarzy. Zorganizował także Międzynarodowe Sympozjum Apiterapii w Krakowie i XXXI
Światowy Kongres Apimondia w Warszawie. Jego zaangażowanie docenili pszczelarze z całego świata. Podczas ich ogólnoświatowego zjazdu w Japonii został wybrany przewodniczącym całego świata pszczelarskiego. – W czasie czteroletniej
kadencji wiele podróżowałem – zwiedziłem ponad 70 krajów. Dopiero w Brazylii oddałem pałeczkę prezydencką kolejnemu człowiekowi. Zaskakujące jest to, że nawet w tak egzotycznych krajach jak Brazylia czy Argentyna wszędzie spotykałem
Polonię, która bardzo mi pomagała – opowiada.
W okresie, gdy przewodniczył polskim i światowym pszczelarzom, nie zapomniał o rozwoju Kamiannej. W tym czasie stała się ona stolicą polskiego pszczelarstwa, coraz częściej odwiedzaną także przez pszczelarzy z zagranicy. We wsi rozrosła się
baza hotelowa. Wybudowano dwa kolejne obiekty – Dom św. Filipa i Dom bł. Honoraty. Pasieka „Barć” stała się bazą dydaktyczną dla uczniów szkół rolniczych, studentów i pszczelarzy. Z inicjatywy ks. dr Henryka Ostacha w Kamiannej zapoczątkowano również apiterapię prowadzoną przez naukowców i lekarzy medycyny, różnych specjalności m.in.: dr med. Jerzego Galę, prof. Artura Stojko, lek. med. Barbarę Leszczyńską, lek. med. Kazimierza Pacha i innych wybitnych specjalistów. – Leczyło się u nas wiele osób. Na przykład po wybuchu elektrowni w Czarnobylu w Kamiannej przebywały i leczyły się dzieci z rodzin polskich z 7 krajów – mówi.
Ten od krów
Za swoje
największe sukcesy ks. Henryk uznaje zdobycie tytuły doktora z pszczelarstwa, jego praca doktorska dotyczyła leczenia miodem, oraz spotkania z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. Polski papież po zamachu na swoje życie czuł się bardzo źle i
krakowscy pszczelarze przyjechali do ks. Ostacha, prosić, aby papież mógł otrzymywać miód z Kamiannej. – Woziliśmy ten miód do Watykanu każdego roku, aż do śmierci Papieża. Na początku ja osobiście, a potem ktoś inny. Podtrzymywał
on Ojca Świętego na zdrowiu i siłach – mówi ks. Henryk.
Jan Paweł II dowiedział się o Kamiannej jednak dużo wcześniej. Jeszcze jako kardynał przebywał na wypoczynku w Krynicy, tam usłyszał o tej wiosce słynącej z miodu i postanowił sam sprawdzić, jak wygląda ona rzeczywiście. – Wybrał się z jakimś
księdzem do Kamiannej pieszo. Ja w tym czasie szedłem z jedzeniem do człowieka pasącego krowy. Nagle zobaczyłem dwóch księży wychodzących z lasu. Szybko poznałem kardynała Wojtyłę, więc pobiegłem się przywitać. Porozmawialiśmy
chwilę i zaprosiłem czcigodnych gości do siebie. Proszę sobie wyobrazić, że Jan Paweł II pamiętał to nasze spotkanie, bo pod czas mojej pierwszej wizyty w Watykanie powiedział: A to jesteś ty od tych krów – wspomina ks. Ostach.
Chcemy także na stałe wozić miód do Watykanu dla Benedykta XVI – planuje, a na jego twarzy rysuje się wyraźny uśmiech, że przed nim jeszcze wiele rzeczy do zrobienia, ale wierzył, że wszystko uda się zrealizować. My życzymy mu tego z całego serca.
Autor: Monika Banach
6 maja 2011 roku w kościele parafialnym pw. Nawiedzenia Najśw. Maryi Panny odbył się pogrzeb księdza dr Henryka Ostacha. Parafianie kościoła, w którym kiedyś był proboszczem, nie kryli wzruszenia. Na uroczystość przybyły tysiące osób, w tym przedstawiciele władz państwowych i powiatowych, politycy, strażacy oraz pszczelarze z Polski, Słowacji i Czech.
Tłumy przybyły do Kamiannej na godz. 13, by pożegnać ks. Henryka Ostacha. Kilkadziesiąt pocztów sztandarowych i orkiestra strażacka z Bobowej wypełniły miejsca wokół małego kościółka. Mieszkańcy Kamiannej, mając w pamięci to, co ks. Ostach zrobił dla ich miejscowości, nie kryli wzruszenia.
Nie mogło zabraknąć również przedstawicieli związków pszczelarskich, których prezesem niegdyś był ks. Henryk Ostach. Przyjechali do Kamiannej nie tylko ze wszystkich stron Polski, ale również z Czech i Słowacji.
- Dzisiaj brzęczą pszczoły nie tylko w Kamiannej, ale i w całej Polsce. Brzęcząc wyrażają żal, że odszedł człowiek, który dbał o nie, jak nikt inny – tymi słowami żegnał zmarłego przedstawiciel Polskiego Związku Pszczelarskiego. Setki strażaków, reprezentanci władz Państwowej Straży Pożarnej z Nowego Sącza i Krakowa oraz miejscowe jednostki OSP wspólnie żegnali ks. Ostacha, który był także liderem Ochotniczych Straży Pożarnych w byłym województwie nowosądeckim, założycielem OSP i Domu Strażaka w Kamiannej.
Na pogrzebie pojawił się również senator Stanisław Kogut oraz przedstawiciele władz powiatowych i wojewódzkich.
Jeden z kilku księży prowadzących uroczystość dodał na koniec: – W swej ostatniej woli ks. dr Henryk Ostach chciał, by jego ciało zostało pochowane w kamiańskiej ziemi. Tak się stało i niech ta ziemia, która przez wiele lat dawała mu tyle radości i pasji, lekką mu będzie – zakończył, żegnając na zawsze człowieka, który uczynił z małej, zagubionej w Beskidzie Sądeckim po łemkowskiej wioski stolicę polskiego pszczelarstwa.
Nie wyobrażam sobie początkującego pszczelarza w sytuacji kiedy nie wie kim był ks. H. Ostach
Przekopiowano za pozwoleniem Administratora-Moderatora Forum Technikum Pszczelej Woli z dnia 22/08/2012
Źródło:
http://forum.pszczelawola.info/
Ksiądz Henryk Ostach był osobą, której Kamianna zawdzięcza bardzo wiele. Przede wszystkim znalazł sposób na życie dla mieszkańców tej osady – miód i inne wyroby pszczele. To dzięki niemu stała się ona centrum polskiego pszczelarstwa.
Ksiądz Henryk Ostach urodził się 9 grudnia 1924 roku w Poznaniu. Jego rodzina była przykładem prawdziwych polskich patriotów. Rodzice czynnie angażowali się w obronę polskich wartości. Ojciec Henryka – Antoni brał udział w Powstaniu Wielkopolskim i został oficerem Wojska Polskiego, a matka – Kazimiera uczestniczyła aktywnie w strajku szkolnym we Wrześni w 1906 roku – przeciw nauce religii w języku niemieckim. Ks. Henryk stracił ojca, gdy miał zaledwie 3 miesiące. Jego matka zmarła dwa lata później. Po śmierci rodziców opiekowały się nim babcia i ciocia. Wychowywał się także w rodzinie Urbaniaków, która posiadała własną pasiekę. Dzięki czemu już od najmłodszych lat miał kontakt z pszczołami. Uczył się w szkole Podstawowej w Pisarzowicach k. Kępna, a od IV klasy w Jarocinie. W czasie II wojny światowej został wywieziony na roboty przymusowe do Ratenau. Przebywał tam do stycznia 1945 roku. – Niemcy mnie nie nawiedzili, wielokrotnie bili. Mimo wszystko nie wygasała we mnie myśl, aby jak najlepiej oddać się Polsce – mówi. Po zakończeniu wojny ukończył gimnazjum w Gostyniu. Tam też wstąpił do Kongregacji Świętego Filipa Neri. Później ukończył Seminarium Duchowne w Tarnowie. W grudniu 1951 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Następnie studiował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gdzie w 1976 roku uzyskał dyplom magistra. Doktoryzował się w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie.
Po święceniach kapłańskich rozpoczął pracę duszpasterską w Studziannej, w powiecie Opoczno, gdzie znajdowała się pasieka klasztorna (ponad 30 pni) i okoliczne pasieki u parafian i leśników. W 1958 roku został przeniesiony do miejscowości Berest k. Krynicy. Tam od instytucji „Las” wydzierżawił 100-pniową pasiekę. W okresie tym uzyskał tytuł
mistrza pszczelarskiego u dr Antoniego Chwałkowskiego.
Strażacy do akcji
W 1960 roku na podstawie skierowania z Kurii Tarnowskiej, przeszedł do Kamiannej, gdzie zastał kilkadziesiąt osób. Ta mała i zatopiona wśród gór i lasów wieś była spełnieniem jego kapłańskich marzeń. Od zawsze marzył bowiem, aby osiąść w takim miejscu, w którym życie religijne i społeczne trzeba będzie budować od podstaw. – Mam nadzieję, że nikogo nie urażę jak
powiem, że była to beznadziejna dziura – bez drogi, światła czy wody. Można było przedostać się tam od Łabowej lub Polan tylko przez szlaki górskie wydeptane przez ludzi. W tej miejscowości warunki były misyjne. Mogłem sobie pogratulować, bo nie wyjechałem z kraju, a miałem misję – wspomina. Ludzie w Kamiannej żyli w bardzo surowych warunkach, ale w zgodzie z naturą. Młody ksiądz postanowił żyć w tak samo. Szybko stał się dla swoich parafian nie tylko ojcem duchowym, ale i mężem opatrznościowym. Przeniósł pasiekę z Berestu i zaraził swoją pasją do pszczelarstwa swoich nowych parafian. Dzisiaj przyznaje, że jego pasja do pszczelarstwa wzięła się z biedy. – Chciałem pomóc wszędzie gdzie mogłem, a żeby mieć środki na pomoc, trzeba było się za coś wziąć. W tym czasie bardzo zaczęła mnie pasjonować pasieka założona przez ks. Jana Dzierżona – mówi.
Ksiądz Ostach zainicjował wiele akcji społecznych, dzięki którym mieszkańcom Kamiannej żyje się teraz lepiej. Pod jego przewodnictwem powstała droga, łączącą wieś z głównymi traktami. Zainstalował także agregat prądotwórczy, który prawie przez 10 lat uruchamiał osobiście na plebani. Z jego inicjatywy wybudowano wodociąg. Zmobilizował również zdolnego, miejscowego rzeźbiarza ludowego Jana Stefaniaka do przyozdobienia rzeźbami wnętrza kościoła, które do dziś podziwiane są przez turystów. W stycznia 1962 roku, przy niemałym udziale mieszkańców, założył Ochotniczą Straż Pożarną w Kamiannej.
Rozpoczął również budowę Domu Strażaka, który powstał w rekordowym tempie 63 dni. W tym samym czasie założył także strażacką orkiestrę dętą. – Podczas Oddawania Domu Strażaka była defilada strażaków, którą przyjmował ówczesny
wojewoda i inni dygnitarze – opowiada.
Ksiądz prezesem
W 1972 roku w Kamiannej odbył się I Sądecki Dzień Pszczelarza, na którym zrodziła się inicjatywa budowy Domu Pszczelarza. Miejsca, gdzie miały być szkolone kolejne pokolenia pszczelarzy. Ks. Henryk swoim pomysłem zaraził wielu pasjonatów
pszczelarstwa z całego kraju, w tym ówczesnego prezesa koła powiatowego Wincentego Ziębowicza. Do projektu przyłączyła się również Centrala Spółdzielni Ogrodniczo – Pszczelarskiej. Dzięki swoim pomysłom ksiądz Ostach zdobył zaufanie całej braci pszczelarskiej. W listopadzie 1981 roku został powołany na prezesa Polskiego Związku Pszczelarskiego. Pełnił tę funkcję przez 3 kolejne kadencje. Dom Pszczelarza został ukończony w 1983 roku. Niebywałe zasługi ks. Ostacha to wypłynięcie polskiego pszczelarstwa na forum międzynarodowe i uzyskanie rangi preparatów leczniczych przez produkty pszczele. W czasie swojej prezesury ks. Ostach zainicjował coroczne Ogólnopolskie Dni Pszczelarza i pielgrzymki na Jasną Górę z okazji św. Ambrożego – patrona pszczelarzy. Zorganizował także Międzynarodowe Sympozjum Apiterapii w Krakowie i XXXI
Światowy Kongres Apimondia w Warszawie. Jego zaangażowanie docenili pszczelarze z całego świata. Podczas ich ogólnoświatowego zjazdu w Japonii został wybrany przewodniczącym całego świata pszczelarskiego. – W czasie czteroletniej
kadencji wiele podróżowałem – zwiedziłem ponad 70 krajów. Dopiero w Brazylii oddałem pałeczkę prezydencką kolejnemu człowiekowi. Zaskakujące jest to, że nawet w tak egzotycznych krajach jak Brazylia czy Argentyna wszędzie spotykałem
Polonię, która bardzo mi pomagała – opowiada.
W okresie, gdy przewodniczył polskim i światowym pszczelarzom, nie zapomniał o rozwoju Kamiannej. W tym czasie stała się ona stolicą polskiego pszczelarstwa, coraz częściej odwiedzaną także przez pszczelarzy z zagranicy. We wsi rozrosła się
baza hotelowa. Wybudowano dwa kolejne obiekty – Dom św. Filipa i Dom bł. Honoraty. Pasieka „Barć” stała się bazą dydaktyczną dla uczniów szkół rolniczych, studentów i pszczelarzy. Z inicjatywy ks. dr Henryka Ostacha w Kamiannej zapoczątkowano również apiterapię prowadzoną przez naukowców i lekarzy medycyny, różnych specjalności m.in.: dr med. Jerzego Galę, prof. Artura Stojko, lek. med. Barbarę Leszczyńską, lek. med. Kazimierza Pacha i innych wybitnych specjalistów. – Leczyło się u nas wiele osób. Na przykład po wybuchu elektrowni w Czarnobylu w Kamiannej przebywały i leczyły się dzieci z rodzin polskich z 7 krajów – mówi.
Ten od krów
Za swoje
największe sukcesy ks. Henryk uznaje zdobycie tytuły doktora z pszczelarstwa, jego praca doktorska dotyczyła leczenia miodem, oraz spotkania z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. Polski papież po zamachu na swoje życie czuł się bardzo źle i
krakowscy pszczelarze przyjechali do ks. Ostacha, prosić, aby papież mógł otrzymywać miód z Kamiannej. – Woziliśmy ten miód do Watykanu każdego roku, aż do śmierci Papieża. Na początku ja osobiście, a potem ktoś inny. Podtrzymywał
on Ojca Świętego na zdrowiu i siłach – mówi ks. Henryk.
Jan Paweł II dowiedział się o Kamiannej jednak dużo wcześniej. Jeszcze jako kardynał przebywał na wypoczynku w Krynicy, tam usłyszał o tej wiosce słynącej z miodu i postanowił sam sprawdzić, jak wygląda ona rzeczywiście. – Wybrał się z jakimś
księdzem do Kamiannej pieszo. Ja w tym czasie szedłem z jedzeniem do człowieka pasącego krowy. Nagle zobaczyłem dwóch księży wychodzących z lasu. Szybko poznałem kardynała Wojtyłę, więc pobiegłem się przywitać. Porozmawialiśmy
chwilę i zaprosiłem czcigodnych gości do siebie. Proszę sobie wyobrazić, że Jan Paweł II pamiętał to nasze spotkanie, bo pod czas mojej pierwszej wizyty w Watykanie powiedział: A to jesteś ty od tych krów – wspomina ks. Ostach.
Chcemy także na stałe wozić miód do Watykanu dla Benedykta XVI – planuje, a na jego twarzy rysuje się wyraźny uśmiech, że przed nim jeszcze wiele rzeczy do zrobienia, ale wierzył, że wszystko uda się zrealizować. My życzymy mu tego z całego serca.
Autor: Monika Banach
6 maja 2011 roku w kościele parafialnym pw. Nawiedzenia Najśw. Maryi Panny odbył się pogrzeb księdza dr Henryka Ostacha. Parafianie kościoła, w którym kiedyś był proboszczem, nie kryli wzruszenia. Na uroczystość przybyły tysiące osób, w tym przedstawiciele władz państwowych i powiatowych, politycy, strażacy oraz pszczelarze z Polski, Słowacji i Czech.
Tłumy przybyły do Kamiannej na godz. 13, by pożegnać ks. Henryka Ostacha. Kilkadziesiąt pocztów sztandarowych i orkiestra strażacka z Bobowej wypełniły miejsca wokół małego kościółka. Mieszkańcy Kamiannej, mając w pamięci to, co ks. Ostach zrobił dla ich miejscowości, nie kryli wzruszenia.
Nie mogło zabraknąć również przedstawicieli związków pszczelarskich, których prezesem niegdyś był ks. Henryk Ostach. Przyjechali do Kamiannej nie tylko ze wszystkich stron Polski, ale również z Czech i Słowacji.
- Dzisiaj brzęczą pszczoły nie tylko w Kamiannej, ale i w całej Polsce. Brzęcząc wyrażają żal, że odszedł człowiek, który dbał o nie, jak nikt inny – tymi słowami żegnał zmarłego przedstawiciel Polskiego Związku Pszczelarskiego. Setki strażaków, reprezentanci władz Państwowej Straży Pożarnej z Nowego Sącza i Krakowa oraz miejscowe jednostki OSP wspólnie żegnali ks. Ostacha, który był także liderem Ochotniczych Straży Pożarnych w byłym województwie nowosądeckim, założycielem OSP i Domu Strażaka w Kamiannej.
Na pogrzebie pojawił się również senator Stanisław Kogut oraz przedstawiciele władz powiatowych i wojewódzkich.
Jeden z kilku księży prowadzących uroczystość dodał na koniec: – W swej ostatniej woli ks. dr Henryk Ostach chciał, by jego ciało zostało pochowane w kamiańskiej ziemi. Tak się stało i niech ta ziemia, która przez wiele lat dawała mu tyle radości i pasji, lekką mu będzie – zakończył, żegnając na zawsze człowieka, który uczynił z małej, zagubionej w Beskidzie Sądeckim po łemkowskiej wioski stolicę polskiego pszczelarstwa.
Nie wyobrażam sobie początkującego pszczelarza w sytuacji kiedy nie wie kim był ks. H. Ostach
Przekopiowano za pozwoleniem Administratora-Moderatora Forum Technikum Pszczelej Woli z dnia 22/08/2012
Źródło:
http://forum.pszczelawola.info/
Wanda Ostrowska - Kobieta, której zawdzięczamy
Click here to edit.
Pan Stanisław Zbieg - Specjalista w hodowli pszczół, doskonały Internauta i Fachowiec, "Pasterz polskiego i zagranicznego pszczelarstwa" (dopis. Admini)
"Otóż nasz nieoceniony NESTOR polskiego pszczelarstwa Pan Stanisław Zbieg, tak dużo zrobił i nadal robi w pszczelarstwie, niestrudzenie pomagając młodszym kolegom, iż dlatego postanowiłem zacząć od tego człowieka. Jeżeli chodzi o moją osobę, to Pan Stanisław Zbieg nie tylko był moim Mistrzem i Przewodnikiem w pszczelarstwie przez okres dłuższy niż 20 lat, ale walnie przyczynił się do tego, abym mógł opisać w pracy doktorskiej wiele aspektów pszczelarstwa naszych południowych sąsiadów i z południowo-wschodniej Polski. Teraz po latach jeszcze raz mogę powiedzieć publicznie tylko jedno słowo: DZIĘKUJĘ. Pan Stanisław Zbieg nigdy nie posiadał dużej pasieki, a jednak zapisał się złotymi zgłoskami w polskim pszczelarstwie. Przez ponad dwadzieścia lat był dla mnie niedoścignionym mistrzem i człowiekiem, którego aktywność zawsze robiła na mnie duże wrażenie. Imponuje mi nie tylko obszerną wiedzą pszczelarską i stałą gotowością służenia innym swoją wiedzą, ale nade wszystko umiejętnością uczenia się pomimo upływu lat... Jeżeli mnie pamięć nie myli, to w wieku 74 lat usiadł
po raz pierwszy przed monitorem komputera, dwa lata później nie tylko biegle serwował po różnych portalach, lecz również podjął obszerną korespondencję przy pomocy poczty elektronicznej. Dzisiaj, pomimo swoich 82 lat należy do najaktywniejszych forowiczów na kilku portalach pszczelarskich, między innymi i na forum "Polanki" i "Pszczelarstwa". Wygląda to tak, że wraz upływem czasu Pan Stanisław Zbieg jest coraz aktywniejszy i coraz silniejszy. Panie Stanisławie! Myślę, ze będę wyrazicielem wszystkich życzliwych Panu ludzi, życząc Panu dużo zdrowia w Nowym Roku i jeszcze mnóstwa lat życia dla dobra Pańskiej Rodziny i dla całego polskiego pszczelarstwa! SZANOWNI PAŃSTWO! CZAPKI Z GŁÓW PRZED TYM CZŁOWIEKIEM!
Informację o dokonaniach Pana Stanisława Zbiega, niewątpliwie należy uzupełnić.
Wiem, że w przeszłości brał udział w konkursach regionalnych w kategorii małych pasiek. Może ktoś z Państwa pamięta lata i miejsca jakie zajmował w tych konkursach. Wiem, ze wielokrotnie pomagał nawet pszczelarzom zawodowym w nawiązaniu kontaktów z wieloma pszczelarzami i naukowcami z innych krajów Europy. Może, ktoś mógłby tę myśl rozwinąć. A już szczytem marzeń jest opisanie Jego działalności w Szarych Szeregach: podczas wojny we Lwowie i po wojnie w ruchu kombatanckim. Oczywiście można dodać jeszcze inne informacje, o których ja nie wiem - bo niby skąd - i wówczas ja te wszystkie kawałeczki zbiorę w jedną całość i powstanie zgrabny tekst informujący wszystkich Internautów, z jak niezwykłym człowiekiem dane nam było się zetknąć, a niektórym z nas i współpracować."
Pan dr Maciej Winiarski napisał także wspaniały wiersz zadedykowany Panu Zbiegowi, jego treść jest dostępna na Forum Karpackiego Związku Pszczelarzy
Autor: Pan dr Maciej Winiarski
Źródło: http://www.kzpnsacz.fora.pl/ 15 Styczeń 2010 r
Przekopiowano za zgodą Autora z dnia 30/08/2012 r
Pan Stanisław Zbieg jest dla wielu pszczelarzy wielkim autorytetem. Pan Stanisław zna wiele języków zagranicznych, przyjaźni się i współpracuje z wieloma pszczelarzami, m.in. z Czech, Słowacji, Węgier, Ukrainy, Białorusi, Rosji i Rumunii.
po raz pierwszy przed monitorem komputera, dwa lata później nie tylko biegle serwował po różnych portalach, lecz również podjął obszerną korespondencję przy pomocy poczty elektronicznej. Dzisiaj, pomimo swoich 82 lat należy do najaktywniejszych forowiczów na kilku portalach pszczelarskich, między innymi i na forum "Polanki" i "Pszczelarstwa". Wygląda to tak, że wraz upływem czasu Pan Stanisław Zbieg jest coraz aktywniejszy i coraz silniejszy. Panie Stanisławie! Myślę, ze będę wyrazicielem wszystkich życzliwych Panu ludzi, życząc Panu dużo zdrowia w Nowym Roku i jeszcze mnóstwa lat życia dla dobra Pańskiej Rodziny i dla całego polskiego pszczelarstwa! SZANOWNI PAŃSTWO! CZAPKI Z GŁÓW PRZED TYM CZŁOWIEKIEM!
Informację o dokonaniach Pana Stanisława Zbiega, niewątpliwie należy uzupełnić.
Wiem, że w przeszłości brał udział w konkursach regionalnych w kategorii małych pasiek. Może ktoś z Państwa pamięta lata i miejsca jakie zajmował w tych konkursach. Wiem, ze wielokrotnie pomagał nawet pszczelarzom zawodowym w nawiązaniu kontaktów z wieloma pszczelarzami i naukowcami z innych krajów Europy. Może, ktoś mógłby tę myśl rozwinąć. A już szczytem marzeń jest opisanie Jego działalności w Szarych Szeregach: podczas wojny we Lwowie i po wojnie w ruchu kombatanckim. Oczywiście można dodać jeszcze inne informacje, o których ja nie wiem - bo niby skąd - i wówczas ja te wszystkie kawałeczki zbiorę w jedną całość i powstanie zgrabny tekst informujący wszystkich Internautów, z jak niezwykłym człowiekiem dane nam było się zetknąć, a niektórym z nas i współpracować."
Pan dr Maciej Winiarski napisał także wspaniały wiersz zadedykowany Panu Zbiegowi, jego treść jest dostępna na Forum Karpackiego Związku Pszczelarzy
Autor: Pan dr Maciej Winiarski
Źródło: http://www.kzpnsacz.fora.pl/ 15 Styczeń 2010 r
Przekopiowano za zgodą Autora z dnia 30/08/2012 r
Pan Stanisław Zbieg jest dla wielu pszczelarzy wielkim autorytetem. Pan Stanisław zna wiele języków zagranicznych, przyjaźni się i współpracuje z wieloma pszczelarzami, m.in. z Czech, Słowacji, Węgier, Ukrainy, Białorusi, Rosji i Rumunii.