Jak wycofać stare ramki?
Wielu z nas ma potrzebę wymiany plastrów. Czasami nie można tego zrobić jednym ruchem, bo np. w plastrach jest pokarm albo czerw. Przede wszystkim zabiera się plastry pociemniałe koloru herbacianego, brązowe, czarne (nie daj Boże żeby takie jeszcze były), ale też takie, które będą podziurawione, popękane czy zabutwiałe, wilgotne. Wymienia się na czysty susz bądź ramki z węzą. Ramki najlepiej wymieniać wiosną zaraz przy głównym przeglądzie. Jak wspomniałem, czasami nie da się zrobić tego jednym ruchem. Jest to cały proces przesuwania ramek. W ulach leżakach jest to łatwiejsze. Najlepiej, ramki, które idą do likwidacji oznaczyć markerem (jakiś ptaszek na górnej listewce). W środek gniazda wstawiamy kratę przegrodową (niekoniecznie dokonując oficjalnego podziału na miodnię i rodnię, po prostu za kratą wstawić trochę ramek z pokarmem). Ramkę przeznaczoną do likwidacji z czerwiem otwartym nie wyjmowałbym z rodni, jedynie przesunął do kraty, bądź przesunął tak, by między tą ramką a kratą znajdował się jeszcze jeden plaster. Chodzi o to, by nie zaziębić czerwia i nie doprowadzić do infekcji. W centrum gniazda - w rodni pszczoły grzeją najmocniej. W momencie kiedy czerw zostanie zasklepiony, można przenieść taką ramkę za kratę, gdzie pszczółki spokojnie dojrzeją i się wygryzą a matka nie będzie miała możliwości ponownego zaczerwienia tego plastra. W momencie, kiedy wygryzie się pokolenie pszczółek wyjmujemy pusty plaster i go utylizujemy (przetapiamy bądź palimy bądź zakopujemy - listewki opalamy palnikiem). To najprostsza metoda przesuwania ramek przeznaczonych do wyjęcia. Odczekać aż się czerw wygryzie - włożyć go bezpieczniej za kratę bądź do izolatora i wtedy po wygryzieniu się pszczół szybko wyjąć. Inaczej wygląda sprawa z ramkami poszytymi pokarmem. Plaster, który chcemy usunąć najlepiej będzie odsklepić, przerysować widelcem by pszczoły go opróżniły (przeniosły i zużyły lejący się pokarm) i włożyć do gniazda. Kiedy plaster zostanie opróżniony (kwestia 3-4-5 dni), powinniśmy szybko zareagować, by robotnice nie rozpoczęły polerowania komórek (by nie zdążyły przygotować matce miejsca do czerwienia) bo nie chcemy przecież by matka je zaczerwiła, w końcu plaster idzie do wycofania. Można ew. taką ramkę przenieść za zatwór (pionowa zamykająca gniazdo deska), również delikatnie przerysować i pszczoły po pewnym czasie przeniosą pokarm do gniazda. Pusty plaster zabieramy. Trzecia metoda to położenie takiej ramki na płask - poziomo nad otwartymi uliczkami, pszczoły również "opędzlują" taką ramkę. W ten sposób można przesuwać kolejne plastry przeznaczone do wycofania z ula. Dlaczego stare plastry trzeba zabierać z ula?
1. Ze względów higienicznych, stare pociemniałe, brzydkie plastry to siedlisko namnażających się bakterii i zarazków, które mogą doprowadzić do infekcji.
2. Komórki się kurczą po pewnym czasie - mogą wygryzać się karłowate pszczoły przez to.
3. Ciemniejsze, starsze komórki są cieplejsze - a to powoduje przyciągnięcie roztoczy warrozy, które będą się w takich starych plastrach intensywnie namnażać.
Młode matki niechętnie czerwią w nowych odbudowanych plastrach, wolą ciemniejsze stare plastry, ale takie trzeba przesuwać i zabierać. Jeżeli ich stan i kolor na to pozwoli, to nie trzeba ich zabierać, ale można je wykorzystać. Zazwyczaj taktyka w pasiekach jest taka, że miód gromadzony jest w starszych plastrach (suszu/woszczyźnie) a jajeczka składane są do higienicznych, nowych plastrów odbudowanych na węzie. Przynajmniej pszczelarze starają się wdrażać taką strategię. Tak więc, starsze plastry można zabrać do miodni, po wygryzieniu się czerwia, pszczoły oczyszczą komórki i zaleją nakropem. A tu pojawia się zaleta - bo starsze plastry mają mocniejsze, trwalsze komórki, dzięki czemu przy odwirowywaniu miodu w wirówce nie łamią się ani nie kruszą, czego nie można powiedzieć o nowych, świeżych plastrach odciągniętych na węzie, które łamią się w miodarce na potęgę (nie są trwałe, nie są "zastygnięte" i nie są wzmocnione kitem tak jak starsze, ciemniejsze plastry). W ulach korpusowych metoda jest ta sama, tylko tyle, że z poziomą kratą przegrodową między korpusami.
1. Ze względów higienicznych, stare pociemniałe, brzydkie plastry to siedlisko namnażających się bakterii i zarazków, które mogą doprowadzić do infekcji.
2. Komórki się kurczą po pewnym czasie - mogą wygryzać się karłowate pszczoły przez to.
3. Ciemniejsze, starsze komórki są cieplejsze - a to powoduje przyciągnięcie roztoczy warrozy, które będą się w takich starych plastrach intensywnie namnażać.
Młode matki niechętnie czerwią w nowych odbudowanych plastrach, wolą ciemniejsze stare plastry, ale takie trzeba przesuwać i zabierać. Jeżeli ich stan i kolor na to pozwoli, to nie trzeba ich zabierać, ale można je wykorzystać. Zazwyczaj taktyka w pasiekach jest taka, że miód gromadzony jest w starszych plastrach (suszu/woszczyźnie) a jajeczka składane są do higienicznych, nowych plastrów odbudowanych na węzie. Przynajmniej pszczelarze starają się wdrażać taką strategię. Tak więc, starsze plastry można zabrać do miodni, po wygryzieniu się czerwia, pszczoły oczyszczą komórki i zaleją nakropem. A tu pojawia się zaleta - bo starsze plastry mają mocniejsze, trwalsze komórki, dzięki czemu przy odwirowywaniu miodu w wirówce nie łamią się ani nie kruszą, czego nie można powiedzieć o nowych, świeżych plastrach odciągniętych na węzie, które łamią się w miodarce na potęgę (nie są trwałe, nie są "zastygnięte" i nie są wzmocnione kitem tak jak starsze, ciemniejsze plastry). W ulach korpusowych metoda jest ta sama, tylko tyle, że z poziomą kratą przegrodową między korpusami.