Uwaga w okresie nastroju rojowego!
Po przeanalizowaniu kilku przypadków zgłoszonych do mnie indywidualnie jak i na forum, gdzie była dziwna sytuacja i nikt nie bardzo wiedział co odpowiedzieć udało mi się połapać i doszedłem do wniosku, że w okresie rojowym początkujący pszczelarzy popełniają poważny błąd.
Mianowicie większość przypadków polegała na tym, że zachodziło się do pasieki po jakiejś przerwie, młody otwierał ul i nie zważając na nic wyżynał z uśmiechem mateczniki rojowe - no bo tak wszyscy radzili. Tylko był jeden haczyk, otóż we wszystkich przypadkach - pszczoły najprawdopodobniej się raz wyroiły i sytuacja była na etapie wygryzania się nowej matki i wylotu drużaka. Kiedy nie było już pierwaka w ulu i wycięto wszystkie mateczniki oznaczałoby to całkowite bezkrólewie utajone i dalej wszystko się plątało (nie budowały węzy, słabły itd.).
Młody nie zwrócił na nic podejrzanego uwagi, no bo w końcu czerw kryty po starej matce jeszcze był (to myśli sobie, że pewnie matka jest). Niestety, dzisiejsza rodzina pszczela odbiega od teorii, pierwak nie zawsze wylatuje tuż przed wygryzaniem się nowej matki, może wylecieć już znacznie wcześniej - nawet zaraz po zasklepieniu matecznika. Sytuacja ta jest bardzo trudna do wyprostowania, dlatego tak ważne jest kontrolowanie rodzin co minimum 7 dni i systematyczne monitorowanie sytuacji w ulu. Co robić w takiej sytuacji, gdy domyślamy się co się stało i przypominamy sobie ten tekst?
I Obserwacja
1. Przede wszystkim zweryfikować tę teorię, tzn. sprawdzić czy jest stara matka (odszukać najlepiej), gdy pszczoły mamy dzikie a królowa lata nieoznakowana to musimy szukać świeżego czerwiu, najlepiej jajeczek.
2. Rozejrzeć się po działce, czy nie wisi gdzieś rój (jak tak, to wyrżnąć wszystkie mateczniki w ulu i wsypać pierwak do ula, z którego uciekł, a potem to już zatrzymywanie przed ponowną ucieczką i wdrożenie go do ponownej pracy).
3. Rozejrzeć się po ulu ile jest pszczół, pierwak zawsze zabiera 50% całego roju (pszczół lotnych), jak pszczół ubyło no to oznacza, że wyleciał pierwak ze starą matką. Nie łudzić się, że pszczoły są gdzieś w polu na kwiatkach.
4. Objawem silnego nastroju rojowego czy pierwotnego wyrojenia jest bezczynność robotnic, siedzą na wylotach, nic nie robią, mało latają, już skupiają się do drugiego odlotu, są mateczniki rojowe - nawet zasklepione! - mało czerwiu jest, brak czerwiu otwartego, ubyło pokarmu - pszczoły rojące się zabierają część pokarmu na drogę - charakterystyczne otwory w zasklepach. No pszczoły praktycznie nie pracują, do złudzenia może to nam nasunąć chorobę.
II Gdy teoria się potwierdzi, stwierdzimy, że "ul" już się raz wyroił, należy w tym przypadku zresetować rój i przywrócić go do normalnego rytmu - to co zostało. Tu proponujemy podanie matki z hodowli (zamówić wcześniej), zalecamy wycięcie wszystkich mateczników rojowych (chyba, że ktoś to zrobił już wcześniej), upewnić się czy nie lata gdzieś młoda matka n.u. (pszczoły odwalają różne numery). Następnie odczekać 2 doby, żeby się zorientowały, że nie mają żadnej przywódczyni. W przypadku ewentualnego założenia mateczników ratunkowych, miseczek ratunkowych czy jakichś pustych nadbudowań na środku plastrów należy to wszystko wyciąć i poddać matkę (UN albo NU - unasieni się) w klateczce tak jak do osieroconej rodziny. Upewnić się wcześniej czy na pewno nie ma czerwiu otwartego. Rój powinien przyjąć matkę ze względu na dużą ilość młodej pszczoły ulowej. Po tym rozwiązaniu wszystko powinno wrócić do normy, rój na nowo się odbudowuje a my nie możemy dopuścić do popadnięcia pszczół w nastrój rojowy i ponownej "dziwnej" sytuacji. Zdarza się to co roku i trzeba tego pilnować.
Jak zostawimy choćby 1 matecznik rojowy to może zajść w ulu nie porozumienie i część pszczół może wylecieć z nową matką, nie połapią się, że ta matka jest dla nich ratunkowa i trzeba ciągnąć ponowne rozwijanie rodziny a nie się roić. Tu pszczelarz musi wiedzieć o takim niebezpieczeństwie, pszczoły są mądre, ale czasami trzeba ich przypilnować. Można zamiast podawania matki poddać im ramkę z jajeczkami z innej rodziny - żeby wyhodowały własną, ale procedura ta jest długa, zanim matka się unasieni może pozostać garstka pszczół do tego momentu, lepiej nie komplikować sytuacji tylko od razu poddać gotową matkę. No - albo osierocony rój połączyć, chociaż w okresie rojowym całej pasieki nie jest to wskazane, to będzie tylko podpalenie dynamitu - przyspieszenie rojenia z połączoną rodziną.
Pamiętajcie o tym!
Mianowicie większość przypadków polegała na tym, że zachodziło się do pasieki po jakiejś przerwie, młody otwierał ul i nie zważając na nic wyżynał z uśmiechem mateczniki rojowe - no bo tak wszyscy radzili. Tylko był jeden haczyk, otóż we wszystkich przypadkach - pszczoły najprawdopodobniej się raz wyroiły i sytuacja była na etapie wygryzania się nowej matki i wylotu drużaka. Kiedy nie było już pierwaka w ulu i wycięto wszystkie mateczniki oznaczałoby to całkowite bezkrólewie utajone i dalej wszystko się plątało (nie budowały węzy, słabły itd.).
Młody nie zwrócił na nic podejrzanego uwagi, no bo w końcu czerw kryty po starej matce jeszcze był (to myśli sobie, że pewnie matka jest). Niestety, dzisiejsza rodzina pszczela odbiega od teorii, pierwak nie zawsze wylatuje tuż przed wygryzaniem się nowej matki, może wylecieć już znacznie wcześniej - nawet zaraz po zasklepieniu matecznika. Sytuacja ta jest bardzo trudna do wyprostowania, dlatego tak ważne jest kontrolowanie rodzin co minimum 7 dni i systematyczne monitorowanie sytuacji w ulu. Co robić w takiej sytuacji, gdy domyślamy się co się stało i przypominamy sobie ten tekst?
I Obserwacja
1. Przede wszystkim zweryfikować tę teorię, tzn. sprawdzić czy jest stara matka (odszukać najlepiej), gdy pszczoły mamy dzikie a królowa lata nieoznakowana to musimy szukać świeżego czerwiu, najlepiej jajeczek.
2. Rozejrzeć się po działce, czy nie wisi gdzieś rój (jak tak, to wyrżnąć wszystkie mateczniki w ulu i wsypać pierwak do ula, z którego uciekł, a potem to już zatrzymywanie przed ponowną ucieczką i wdrożenie go do ponownej pracy).
3. Rozejrzeć się po ulu ile jest pszczół, pierwak zawsze zabiera 50% całego roju (pszczół lotnych), jak pszczół ubyło no to oznacza, że wyleciał pierwak ze starą matką. Nie łudzić się, że pszczoły są gdzieś w polu na kwiatkach.
4. Objawem silnego nastroju rojowego czy pierwotnego wyrojenia jest bezczynność robotnic, siedzą na wylotach, nic nie robią, mało latają, już skupiają się do drugiego odlotu, są mateczniki rojowe - nawet zasklepione! - mało czerwiu jest, brak czerwiu otwartego, ubyło pokarmu - pszczoły rojące się zabierają część pokarmu na drogę - charakterystyczne otwory w zasklepach. No pszczoły praktycznie nie pracują, do złudzenia może to nam nasunąć chorobę.
II Gdy teoria się potwierdzi, stwierdzimy, że "ul" już się raz wyroił, należy w tym przypadku zresetować rój i przywrócić go do normalnego rytmu - to co zostało. Tu proponujemy podanie matki z hodowli (zamówić wcześniej), zalecamy wycięcie wszystkich mateczników rojowych (chyba, że ktoś to zrobił już wcześniej), upewnić się czy nie lata gdzieś młoda matka n.u. (pszczoły odwalają różne numery). Następnie odczekać 2 doby, żeby się zorientowały, że nie mają żadnej przywódczyni. W przypadku ewentualnego założenia mateczników ratunkowych, miseczek ratunkowych czy jakichś pustych nadbudowań na środku plastrów należy to wszystko wyciąć i poddać matkę (UN albo NU - unasieni się) w klateczce tak jak do osieroconej rodziny. Upewnić się wcześniej czy na pewno nie ma czerwiu otwartego. Rój powinien przyjąć matkę ze względu na dużą ilość młodej pszczoły ulowej. Po tym rozwiązaniu wszystko powinno wrócić do normy, rój na nowo się odbudowuje a my nie możemy dopuścić do popadnięcia pszczół w nastrój rojowy i ponownej "dziwnej" sytuacji. Zdarza się to co roku i trzeba tego pilnować.
Jak zostawimy choćby 1 matecznik rojowy to może zajść w ulu nie porozumienie i część pszczół może wylecieć z nową matką, nie połapią się, że ta matka jest dla nich ratunkowa i trzeba ciągnąć ponowne rozwijanie rodziny a nie się roić. Tu pszczelarz musi wiedzieć o takim niebezpieczeństwie, pszczoły są mądre, ale czasami trzeba ich przypilnować. Można zamiast podawania matki poddać im ramkę z jajeczkami z innej rodziny - żeby wyhodowały własną, ale procedura ta jest długa, zanim matka się unasieni może pozostać garstka pszczół do tego momentu, lepiej nie komplikować sytuacji tylko od razu poddać gotową matkę. No - albo osierocony rój połączyć, chociaż w okresie rojowym całej pasieki nie jest to wskazane, to będzie tylko podpalenie dynamitu - przyspieszenie rojenia z połączoną rodziną.
Pamiętajcie o tym!