Przykładowa hodowla matki zapasowej - krok po kroku
W uliku weselnym są ramki z węzą oraz podkarmiaczka. Późnym popołudniem otwieram normalną rodzinę i zabieram młodą, ulową pszczołę do ulika weselnego. Zazwyczaj zmiatam i "obstukuję" plastry z czerwiem (uważając na matkę) i zgarniam bardzo dużo pszczół do ulika weselnego, tak by każda ramka była przez nie obsiadywana w uliku. Można pomóc sobie używają spryskiwacza z wodą. Zlepione grona pszczół łatwiej i szybciej przerzuci się do ulika. Bardzo gęsto pakuje te pszczółki do tego malutkiego ulika. Tak, aby trochę się w nim nie mieściły. Ul i ulik zamykam, ulik wywożę od razu min. 5 km w inne miejsce (pod przykryciem i przy zablokowanym wylocie).
Bardzo intensywnie podkarmiam, wlewam codziennie do podkarmiaczki solidną porcję syropu (1:1), aby pszczoły odbudowały rameczki z węzą. Po około tygodniu przywożę na pasieczysko z powrotem. Podkładam do ulika zakupioną matkę nieunasienioną, budowa węzy nabiera tempa. Cały czas podkarmiam ulik syropem cukrowym. Kiedy plastry są odbudowane, znajduje się w nich już nakrop, pszczoły przygotowują matkę do lotu godowego. Ta, po okresie przygotowań wylatuje na lot, po czym wraca i rozpoczyna w uliku czerwienie. Zyskuję w ten sposób zapasową matkę na wypadek, gdyby w którymś ulu produkcyjnym doszło do jakiegoś niespodziewanego wypadku. Taką unasienioną królową mogę również poddać do stworzonych odkładów czy wymienić nią jakąś starą królową, która będzie miała 2 lata lub więcej. Po zabraniu młodej matki z ulika weselnego pozostaje nadal jej czerw i jajeczka. Pszczoły będą próbowały pociągnąć mateczniki ratunkowe. Na taki okres osłabienia -bezkrólewia- wznawiam jeśli jest potrzeba (bo może nie trzeba - pokarm będzie) podkarmianie, ew. dokładam młodej pszczoły ulowej z jakiegoś ula. Kiedy matecznik/mateczniki zostaną zasklepione mogę je poddać ostrożnie do któregoś ula, jeśli zajdzie taka potrzeba. Mogę również poczekać, aż pszczoły w uliku weselnym wyhodują matkę i ta się wygryzie. Poleci na lot godowy, wróci i zacznie czerwić. Cykl się powtarza.
Warto się pobawić w ten sposób, można przyoszczędzić na zakupie matki unasienionej (50-60 zł). Oczywiście dobrze będzie, jeśli w silnych rodzinach produkcyjnych będą czerwiły wcześniej poddane matki z profesjonalnych hodowli o łagodnym i miodnym usposobieniu. Zachodzi wtedy duża szansa, że hodowane przez nas matki zapasowe polecą na lot godowy nie ze skundlonymi trutniami ale właśnie z porządnymi trutniami z łagodnych rodzin. Oczywiście, można przekładać jajeczka i larwy do plastrów do ulika weselnego, bądź wycinać i wklejać plastry z jajeczkami z innej rodziny ale uważam to za wyższą szkołę jazdy i wiem, że wiąże się z tym ryzyko, zwłaszcza gdy ktoś nie jest wprawiony. Więc moja metoda poddania matki i odhodowania po niej przez pszczoły następnych wydaje się łatwiejsza. Plasterki można oczywiście wymieniać na węzę, jeśli pojawią się oznaki nastroiku rojowego, a także można zabierać pszczoły do innych uli wsypując je na zasadzie łączenia (zrównać trochę zapachy w ulu, żeby się połączyły a nie wróciły, czy też ścięły). Na początku - w 1 fazie- można podsunąć pod ulik nakrętkę od słoika z wodą, by pszczoły nie musiały daleko latać po wodę - nie ma jeszcze dużej ilości dorosłych pszczół lotnych. Proste i logiczne ;-)